sobota, 10 maja 2014

Harry cz.1

Od 5:20 jestem na nogach. Najpierw wywiad w radiu potem sesja do magazynu którego w życiu nie czytałem...Jest 15:45. Za piętnaście minut spotykam się z ludźmi 'z problemami'. Dziwnie było usłyszeć od Rose ''masz spotkanie z psycholami, niech cie nie zepsują''... Serio. Dla niej to głupie/śmieszne. Co zabawnego jest w ludzkich problmach? Oczywiście pierwsza sprzeczka tego dnia została zaliczona własnie z Ros. Paul mówi coś o zachowaniu na oddziale, żebym był ostrożny bo niektórzy są na prawdę chorzy.. Nie mam trzynastu lat.Rozumiem.
Odpisuje Zaynowi na smsa w którym pyta jaki film obejrzeć z Perrie. Polecam mu ''Poradnik pozytywnego myślenia''. Nie wiem dlaczego akurat ten tytuł przyszedł mi pierwszy do głowy. Egh. W sumie to wiem. Pat i Tiffany też byli lekko zagubieni jak ci ludzie z którymi spotkam się dokładnie za pięć minut.
16:00. Wchodzę do dużej sali spotkań i rozglądam się dookoła. Nie rozumiem dlaczego w psychiatryku ściany są białe? Chyba powinno tu sie dbać o dobre samopoczucie pacjentów nie? A to raczej nie pomaga w 'zdrowieniu'. Jeśli w ogóle można sie wyleczyć z choroby psychicznej.
Kierowniczka zaczyna oprowadzać mnie po sali. Ludzie ubrani są w zwykłe codzienne rzeczy. Nie ukrywam że wyobrażałem to sobie podobnie jak te białe ściany. Jakieś niebeiskie kostiumy albo...sam nie wiem. Przynajmniej z tym jest okey. Nagle Samantha-kobieta oprowadzająca mnie, dostaje pilny telefon z oddziału '3' i musi tam iść. Mówi że dam sobie rade i zachęca do pogadania z kimś. W końcu po to tu jestem. Okey. Zostałem sam. To znaczy jest tu kilka osób które zapewn pilnują pacjentów i grupka moich ochroniarzy którzy w każdej chwili są gotowi poświcić dla mnie życie.Oh. Tak było w planie. Serio to każdy z nich nienawidzi mnie za co innego. Jeden za to że nosze rurki , drugi za moje dłuższe włosy a jeszcze inny dlatego że 'zraniłem' ulubioną piosenkarke jego córki. Taylor. Jestem takim złym człowiekiem! Cóż...przynajmniej dzięki mnie mają kase. Nie, nie chciałem żeby brzmiało to 'gwiazdorsko'.
Dobra. Powinienem na prawdę sie do kogoś odezwać bo jak na razie nie wnosze niczego pożytecznego. Ponownie rozglądam się po sali i dostrzegam małą postać skuloną na krześle pod ścianą. Głowę schowaną ma w kolana jedyne co widzę to długie brązowe włosy. Ubrana jest w...
-Co jeśli skończyłby się świat ? TERAZ!-podchodzi do mnie niewysoki mężczyzna po trzyziestce z brodą i przerażająco 'szalonym' spojrzeniem. Uśmiecham się serdecznie i zaczynam rozmowe.
-Cześć jestem Harry a ty?-wyciągam do niego rękę a on odskakuje ode mnie jak oparzony.
-Na zewnątrz panuje zaraza! Tutaj jesteśmy bezpieczni. Nie możemy dotykać nikogo z zewnątrz-mówi gestykulując rękami. Matko. Odchodzi i zaczepia jedną z pielęgniarek witając ją tym samym tekstem co mnie. Wracam wzrokiem do dziewczyny i ruszam w jej stronę. Stój! Niee. Nie powinienem. Znów zaczną pisać ''Harry Styles zainteresował się pacjentką szpitala psychiatrycznego''.
Wybieram kobiete siedzącą przy stole. Wygląda na całkiem normalną. Schludnie ubana,włosy zebrane w warkocza. Siadam obok niej. Rysuje coś. Przyglądam się w zaciekawieniu gdyż ma talent.
-Cześć -zaczynam a ona podnosi na mnie wzrok. Posyła mi ciepły uśmiech i odpowiada to samo.
-Co rysujesz? -pytam choć widzę że to dziecko.
-Moją córeczkę-ponownie uśmiecha się ale bardziej do siebie jakby właśnie układała sobie w głowie jej obraz.
-Śliczna. Ile ma lat?
-Pięć-mówi i podnosi rysunek do góry przygladając się mu.
-A ty masz dzieci?-na jej pytanie cicho chichocze. Nie wyobrażam sobie siebie jako ojca.
-Nie, myśle że jestem jeszcze trochę za młody.Ale mam chrześnicę-odpowiadam a ona wydaje się zainteresowana.
-Jak ma na imię?
-Lux. Jest w sumie podobna do twojej córki-mówie pokazując na rysunek.
-Tak, Lydia jest kochana. Pamiętam jak powiedziała pierwszy raz 'mama'. Robiłam ciasto a ona cichutko to pisnęła-zaśmiała  się   -Myślałam że się przesłyszałam i próbowałam wyciagnąć to z niej jeszcze raz, a wtedy powiedziała 'tata'. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu-opowiedziała mi z zachwytem i podnieceniem. Chce zapytać ją dlaczego tu jest ale jest to chyba nieodpowniednie.
-Oh rozumiem cie doskonale. Moja Lux nie śpieszyła się zbytnio z tymi słowami. Mamusia i tatuś nie mogli się doczekać a w końcu wyszło tak że powiedziała 'mama' kiedy akurat nie było ich przy niej. Mówie ci to była rozpacz-smieje się na to wspomnienie. Lou wariowała i chciała cofnąć czas, a Tom przeklinał pod nosem. Hah.
-Córka brata czy siostry?-pyta
-Em niee przyjaciół. Chociaz mnie i Toma łączy pasja do tatuaży-odsłaniam kawałek ręki ukazując kotwicę.
-Oh jak mozna się tak szpecić. Ja nigdy nie pozwole na to Lydii.-klepię  ją po plecach. Brzmiała jak moja mama jakieś pięć lat temu. Żegnam się z nią i postanawiam jednak poznać tajemniczą brunetkę. Siadam obok niej na wolnym krześle.Jest młoda.Może nawet w moim wieku.
-Hej-mówię z entuzjazmem. Podnosi głowę z kolan i wkuwa wzrok w jakiś punkt w oddali. Spoglądam w miejsce jej zainteresowania ale nie znajduje tam niczego co mogłoby ja zaciekawić.
-Jestem Harry a ty?-przedstawiam się i oczekuję na jej odpowiedź. Jednak nie uzyskuje niczego. Ciągle wpatruje się w dal. Teraz mogę sie jej przyjrzeć. Ma delikatny wyraz twarzy, długie rzęsy i niebieskie oczy. Jest bardzo ładna. Na prawdę. Na jej prawym policzku, który widze widnieje blizna. Ciekawe co się stało? Siedzimy obok siebie i milczymy.
-Hej, pogadaj ze mną. Jestem tu żeby was poznać i w ogóle- staram się coś z niej wyciągnąć ale widzę że nic z tego nie będzie. Niechętnie wstaje i odchodzę. Nagle słyszę cichy głosik wołający mnie. Odwracam się i widzę ją patrzącą na mnie.
-Chcesz porozmawiać ze mną?-pyta niepewnie jakby bała się że coś jej zrobie. Wygląda na strasznie przerażoną tym gdzie jest i w ogóle wszystkim.
-Jasne-odpowiadam i zachęcająco się uśmiecham. Ona wstaje, mija mnie i wychodzi z sali. Nie wiem co zrobić ale intuicja podpowiada mi że chciała żeby za nią poszedł. Mówie ochroniarzowi że zaraz wrócę i wchodzę do pokoju leżącego niedaleko sali spotkań. Dziewczyna siedzi na łóżku ze spuszczoną głową.Zajmuje mniejsce na krzećle naprzeciwko niej.
-Jak masz na imię?-pytam a ona zaczyna machać nogami które nie dotykają do podlogi.
-Lilly -odpowiada. Uśmiecham się pod nosem nie wiem nawet dlaczego.
-Ja jestem Harry
-Wiem kim jesteś. Tutaj czuje się normalniej.Tak troche jak w swoim pokoju, rozumiesz?-tłumaczy i podnosi wzrok. Przechyla głowę przyglądając się mi. Nie mam pojęcia co jej powiedzieć. O czym rozmawiać?
-Rozumiem-odpowiadam tylko
-Na żywo twoje loki wyglądają gorzej-oznajmia bez większych emocji. Staram się powstrztmać śmiech. Przeczesuje włosy reką.
-Serio?Staram się kurde-rozluźniam się trochę.
-Nie mówie że wygladasz źle , bo nie wyglądasz. Po prostu w telewizji wszystko jest inne-zaczyna bawić się palcami. Odkąd tu jestem ani razu się nie uśmiechnęła. Ciągle ma grobową minę. Kurde!Strasznie mnie ciekawi. Cała. Wkręcam się, a to niedobrze...
-Lubisz One Direction?
-Lubie ale nie mam tutaj jak słuchac muzyki-smutnieje jeszcze bardziej
-Dlaczego?
-Zabrali mi telefon , wszystko. Zasady-oznajmia i kopie w nogę krzesła na którym siedzę a ja lekko podskakuje z zaskoczenia.
-Nie macie tu radia albo jakiegoś odtwarzacza ?
-Jest radio ale nikt go nie włącza
-To chyba dobrze. Możesz włączyc dowolną stację
-Nie chce-odpowiada znów wlepia wzrok w podłogę. Marszczę czoło i spoglądam na zegarek. 18:20. Pownienem wychodzić. Wstaje i nagle przez głowę przelatuje mi pewna myśl.
-Nie możecie tu mieć żadnych urządzeń? -upewniam się a ona kiwa glową. Wyjmuje z kieszeni moją MP4 i słuchawki.
-Więc schowaj to głęboko-kładę jej odtwarzacz na kolanach. W jej oczach widzę iskrę radości ale nie okazuje tego. Dziękuje i obiecuje mnie nie wydać. Żegnam się z nią i wychodzę ze szpitala.
Wow. Ciężki dzień. A jeszcze bardziej dziwny. Ta dziewczyna...Musze tam wrócić.


___________________________________________________
WOWOWOW. Czy ja napisałam w czasie teraźniejszym?! ........Chyba tak? haha Cztery razy to czytałam i za każdym razem cos przeprawiałam z przeszłego. Nie wiem czy mi wyszło cokolwiek aleeee miałam wene:P W sumie to w pierwszej części nic ciekawego nie ma ale planuję na pewno więcej niż dwie. Więęęc sie rozkręci :)
Pozdrawiam ! :*

poniedziałek, 5 maja 2014

Niall

-Lydia?!-usłyszałam głos szefowej z zaplecza. Odwróciłam się   i zobaczyłam wkurzoną panią Evans.
-Tak?-próbowałam grać zdzwioną jej zachowaniem ale myśle że to zbyt przebiegła osoba żeby nie poznać mojego lęku. Zwolni mnie.. Jestem tego pewna. Za dużo sobie nagrabiłam.
-Pójdziesz teraz do domu. Wyśpisz się. Wrócisz jutro, z promiennym uśmiechem na twarzy. I będziesz obsługiwała klientów jak przykładna  sprzedawczyni-wypowiedziała wszystkie słowa tak dosadnie że chyba bardziej się już nie dało. Czyli jednak mam prace?O dzięki ci Boże! Fakt ostatnio nie sypiam dobrze a w sumie to prawie wcale. Odkąd Kate odeszła praktycznie jestem tu cały czas.
-Dobrze. Dziękuję pani Evans-odstawiłam szklankę którą właśnie zamierzałam napełnić kawą lecz jak na złość nie wyladowała na blacie a na błękitnych kafelkach roztrzaskując się przy tym na milion kawałeczków. NIE!
-Ja.. ja przepraszam , już sprzątam-schyliłam się ale zostałam pociągnięta w górę. Oko w oko z Evans...Nie życze nikomu.
-Idź do domu... Wróć pojutrze -powiedziała jeszcze bardziej wściekła. Ale..czy ona właśnie dała mi dzień wolnego? Nie wiem co się dzieje ale chyba doznała jakiegoś nawrócenia.Ona nigdy nie daje wolnego.
-Dziękuję pani Evans, ale kto będzie stał jutro za ladą?-spytałam
-Nikt, zamknę bar jutro. Ja wyjeżdżam a ty odsypiasz. Dobrze idź już-pospieszyła mnie a ja chwyciłam tylko moją kurtkę i wyszłam z budynku. Odetchnęłam z ulgą. Pierwszy raz od trzech miesięcy mam wolne. Nie myślałam że to jeszcze nastąpi. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Dlaczego w tym mieście nie zamątują latarni? Oczywiście są one wszędzie tylko nie na tej ulicy którą codziennie wracam do domu. To miejsce nie jest za ciekawe. W każdej chwili ktoś może wyskoczyć z krzaków , zgwałcić mnie albo dźgnąć nożem a dla policji będzie to jedna z wielu takich spraw. Nic nowego. Eh na prawdę czasami mam dość tego miejsca. Jest 22 a ja przemieżam ciemne ulice myśląc o moim zabójstwie.Tak bardzo optymistycznie.
Na reszcie! Stanęlam przed drzwiami mojego skromnego domku i przeszukiwałam torbę w poszukiwaniu kluczy.
-Cholera jasna-powiedziałam do siebie i wyrzuciłam całą jej zawartość na wycieraczkę. Szminka, telefon, jakaś gazetka, portfel, słuchawki a kluczy nie ma. To moje cholerne szczęście. Zostały w barze. Świetnie! Spojrzałam na zegarek. Jeszcze lepiej! Od dziesięciu minut jest zamknięte. Pozbierałam swoje rzeczy nerwowo pakując je do torebki i oparłam się o drzwi. Przemyślałam chwilę sytuację i zdecydowałam się iść do Nialla. Nie wiem czy to dobry pomysł biorąc pod uwagę...a nieważne. Ale on jest najbliżej a nie mam ochoty znów przemieżać tej ciemnej ulicy w drodze do Perrie. Po kilku minutach byłam już pod drzwiami blondyna. Mieszka kilka domów ode mnie więc w sumie te kilka minut to itak długo. Hah. Zapukałam i po chwili usłyszałam kroki z drugiej strony.
-Cześć-powiedziałam gdy przede mną staną chłopak.
-Lydia? Co ty tu robisz o tej porze?-zapytał zdziwiony ale mysle że sie cieszył.
-Mogę?
-Jasne wchodź-zrobił mi miejsce. Zdjęłam buty i weszłam do salonu.
-Coś sie stało? Siadaj-wskazał na kanapę i stał przede mną wyczekując wyjaśnień.
-Nieee. Po prostu zapomniałam kluczy z pracy. Jesteś zajęty albo coś? Bo mogę iść do Pezz. Tylkoo jest tak ciemno żee wiesz-uśmiechnęłam się prosząco
-Coś ty. Dla ciebie zawsze mam czas-oboje zamilkliśmy na jego ostatnie słowa. Dlaczego? Ja w sumie nie wiem.. Ale przypomniało mi to o tym kidy byliśmy razem. Ciągle i wszędzie razem. Cztery miesiące temu zerwaliśmy ale nadal jesteśmy przyjaciółmi. Po prostu chyba nie da się jednak pogodzić przyjaźni i miłości
-Zrobie kolacje-oznajmił i wyrwał mnie z transu.Oczywiście w jego towarzystwie od razu odechciało mi się spać..Normalne.
-Pomogę ci-wstałam i udałam się za nim do kuchni.
-Chcesz..-nagle gwałtownie się odwrócił tak że wpadłam w jego ramiona.Poczułam jak jego ręce asekturują mnie abym się nie przewróciła a jego oczy wiercą dzióry w moich. Brakowało mi jego czułego dotyku..Inteligentnie! Najpierw mówie że wszystko skończone a teraz  pierdole że mi dobrze...Aaaaaa! Nie. Koniec. Raz nam sie nie udało?! Okey! Ale czy to musi się powtórzyć?Nie!Ja go potrzebuje! Ciągle, zawsze, o każdej porze dnia i nocy!Czy nie jest tak że ludzie dają sobie drugą szansę? I czy nie jest tak że zazwyczaj ją wykorzystują? Dlaczego my mielibyśmy nie spróbować?
Prowadząc wewnętrzny monolog prawie zapomniałam że od dłuższej chwili stoje przylepiona do Nialla który wpatrzony jest we mnie jak w obrazek.
-Niall?-odezwałam się niepewnie. Zamrugał oczami jakby właśnie wybudził się z transu. Jego dłoń powoli przesuwała się w górę mojego ciała nie odrywając się ani na chwilę od niego. Zatrzymał ją na moim poliku i uniósł głowę tak abym patrzyła tylko na niego.
-Dlaczego nie mogę bez ciebie żyć?-powiedział a ja nie wiedziałam czy było to pytanie czy jednak bardziej stwierdzenie.Nie mówiłam nic..Czekałam sama nie wiem na co.
-Nie możemy spróbować jeszcze raz?-w jego oczach widziałam wielką nadzieje.
-Przez ostatnie dwie minuty rozważałam za i przeciw...Nie znalazłam żadnych przeciw -wzruszyłam ramionami. Niall uśmiechnął się ukazując rząd bielutkich zębów, a po chwili poczułam jego delikatne usta napierające na moje. Z zachłannością odwzajemniłam pocałunek. Cztery miesiące...codziennie o nim marzyłam. Na moją twarz automatycznie wdał się uśmiech kiedy chłopak wplutł ręce w moje włosy. Nagle przez moją głowę przemknęło jedno wielkie ''KOCHAM GO''. Gwałtownie odsunęłam się od chłopaka i wybiegłam przed dom. Słyszałam że jest zaraz za mną. Stanęłam w ogrodzie i krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam:
-Kocham Nialla Horana!-odwróciłam się i znów wpiłam się w jego usta. Czułam jak próbuje się śmiać ale ja nie zamierzałam go teraz wypuścić z objęć. Jest mój. Już na zawsze.

''Miłość jest wtedy...kiedy kogoś lubimy...za bardzo.''




Na wstępie przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam go na telefonie więc...rozumiecie nie?
Kolejna sprawa....Powoli wracam! Widzicie?! WIDZICIE? WIDZICIE??! hueheu 
Mam nadzieje że się podoba .....miało być bardziej romantycznie alee coś mi chyba nie wyszło, ten wstęp za długi ale ogólnie akcja w domu Nialla mi sie podoba:P (ohh ta skromność)
Macie jakis pomysł na następnego imaga?Chętnie skorzystam z waszej wyobraźni ^^ Mam kilka swoich pomysłów ale nie są one do końca przemyślane więc na razie je zostawiłam. 
W ogóle to jak wam minęła majóweczka? Opowiadać! U mnie troche chujowo za przeproszeniem &_& Nóżka w gipsie wszystko zepsuła no ale cóż...NADROBIE !
Tak więc KOMENTUJCIE i piszcie jak tam majóweczka :D
Koofaaam <3 

sobota, 3 maja 2014

Harry

~~~~~~~~~~~~~~~~
Wbiegłam do szkolnej łazienki i nachyliłam się nad umywalką. Wzięłam głęboki wdech i uderzyłam pięścią w lustro. Skrzywiłam się kiedy zobaczyłam krew spływającą po palcach. Wzięłam jeden z kawałków szkła do ręki i szybko przejechałam nim po skórze. Ulga którą wtedy czuję jest nie do opisania. Jakby ktoś odebrał ode mnie wszystkie problemy.Nagle do pomieszczenia wpadł Harry. Stanął w drzwiach zszokowany ale zaraz podbiegł do mnie i złapał mnie za nadgarstki.
-Dlaczego to zrobiłaś?-popatrzył na mnie z wyrzutem
-Jestem nikim, wielkim gównem, nienawidzą mnie-zaczęłam szlochać
-Kto?-wytrącił mi z ręki szkło które ciągle w niej trzymałam
-Czasami chciałabym być jak one, być dziwką jak one, może wtedy dałyby mi spokój
-Przestań! Nie myśl tak
-Nie mam dla kogo żyć-spuściłam głowę
-Żyj dla mnie proszę żyj dla mnie Meg-spojrzałam na niego pytająco
-Kocham cię, nie zostawiaj mnie proszę-powiedział ze łzami w oczach.Co? Nie!
-Nie Harry! Nie możesz! Nie możesz mnie kochać! Jestem nikim!Nie możesz mnie kochać-ostatnie słowa wyszeptałam
-Pocałuj mnie
-Nie możesz...-nie dał mi dokończyć
-Pocałuj mnie a pozwolę ci dokończyć to co zaczęłaś-powiedział już płacząc. Po chwili zastanowienia zbliżyłam się do niego i delikatnie złączyłam nasze usta. Oparłam moje czoło o jego i już chciałam sięgnąć po następny kawałek szkła..
-Czekaj....Powiedz, nic nie poczułaś?Na prawdę nic do mnie nie czujesz?-wyszeptał przy mojej twarzy. Kocham go i ja to wiem. Nie chciałam tego do siebie dopuścić ale taka jest prawda. Zakochałam się w nim. Przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam.
-Nie zostawiaj mnie Harry....nigdy, obiecaj mi to
-Obiecuję. Jesteś dla mnie całym światem nie mógłbym cie zostawić


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

wtorek, 22 kwietnia 2014

HEJKA !!!

O boże.....Cześć wam:) Tak to ja, pojawiła sie właścicielka na blogu ^^ hah A serio to :
1. Przepraszam przepraszam przepraszam że w ogóle mnie tu nie ma :/
2. Wyjaśnienie:   Jestem w trzeciej klasie gimnazjum i jutro pisze egzamin ..... :) Więc po prostu nie miałam kiedy pisac nowych imagów....tzn coś tam pozaczynałam ale nic nie jest skończone. Musicie mnie zrozumieć :*
3. Obiecuje że w wakacje będe systematycznie dodawała tu imaginy !!!!

5
DZIĘKUJĘ MARCHEWCE xD ZA TO ŻE PROWADZI TEGO BLOGA...I PROWADZI GO BARDZO DOBRZE....W SUMIE TO TY OD DŁUŻSZEGO CZASU TUTAJ UŻĘDUJESZ WIĘC NA PRAWDĘ :
MAM NADZIEJE ŻE NIE MASZ MI TEGO ZA ZŁE ŻE ZOSTAWIŁAM CIE TU SAMĄ :*
 + Jesteś teraz również admministratorką tego bloga więc gdybyś chciała zmienić wygląd czy coś to masz do tego pełne prawo


A teraz tak na przeprosiny :
 -Jest Perrie?-zapytałem gdy tylko zobaczyłem jej matke w drzwiach.
-Może dzień dobry?-poprawiła mnie tak samo jak ja ''ciesząc się'' z naszego spotkania. Nienawidzimy się. Ona widzi we mnie morderce który chce zabrać jej córeczke. Tylko że jest mały problem....Pezz jest taka jak ja, i  Debbie tego nie zmieni...
-Jest u siebie?-zapytałem retorycznie i ominąłem ją trącając z bara. Coś bąknęła pod nosem ale to również zignorowałem. Już na schodach słychać było głośną muzykę dobiegającą z pokoju mojej dziewczyny.
Leżała na łóżku w krótkich spodenkach odsłaniających jej tatuaże na nogach i za dużym cienkim swetrze przez który prześwitywały jej ozdoby na obojczyku. Gdy mnie zobaczyła uniosła lekko głowę i poklepała miejsce obok. Nie odzywając się położyłem się obok niej i popatrzyłem na nią.
-Ćpałaś-stwierdziłem. Dziewczyna machała nad sobą rękami co chwila biorąc w dłoń kosmyk włosów.  Spojrzała na mnie kątem oka i przeturlała się na bok. Schylając się po coś pod łóżko dała mi doskonały widok na jej seksowny tyłek. Oblizałem wargi gdy przez głowę przeszły mi niegrzeczne myśli. Pezz wróciła do poprzedniej pozycji podając mi strzykawkę. Wiedziałem że po jej wykorzystaniu nie będę już myślał więc wstałem i zamknąłem drzwi na klucz. Zsunąłem się po ścianie i podwinąłem rękaw koszuli. Zdjąłem z igły ochronę i szybkim ruchem wstrzyknąłem płyn w żyły. Oparłem rękę na kolanach a głowę odchyliłem do tyłu. Czułem jak narkotyk powoli obezwładnia moje całe ciało.
-Rozepnij tą koszule-z transu wyrwał mnie głos Perrie. Otworzyłem oczy i zlustrowałem ją od dołu do góry. Teraz siedziała na brzegu łóżka z pochyloną głową i niewinnym spojrzeniem. Gdyby nie czarny tusz pokrywający jej ciało mógłbym powiedzieć że to laleczka barbie.Wstałem i zrobiłem to o co prosiła.
-Chodź tu-gestem ręki pokazała miesce na podłodze przed nią. Usiadłem po turecku i czekałem na jej dalsze działania.  Nachyliła się nade mną i ześlizgnęła się na moje nogi. Owinęła je wokół mojej talii uniosła lekko tyłek i złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.Moje ręce powędrowały do jej pośladków i mocno je ścisnęły, przyciągnąłem ją jak najbliżej swojego ciała.
-Pezz?-odezwałem się przez pocałunek aona tylko mruknęła pytająco powodując przyjemne drgania.
-Ściągnij to-warknąłem. Dziewczyna uśmiechnęła się i złapała za brzegi swetra . Zwinnym ruchem przeciągnęła materiał przez głowę i prezentowała się przede mną w czarnym koronkowym staniku.
-Uwielbiam je-powiedziałem śledząc palcem jej tatuaże na szyi i obojczykach. Wplotła dłonie w moje loki i zaczęła się nimi bawić. Uniosła się na moich barkach powoli pochyliła mnie tak że teraz siedziała na mnie okrakiem i jeździła dłońmi po torsie. Nie wyrzymałem. Złapałem mocno jej nadgarstki i sprawnym ruchem przeżuciłem ją tak że teraz to ja byłem nad nią. Nachyliłem się i namiętnie ją pocałowałem, zchodzilem coraz niżej rozkoszując się widokiem jej tatuaży. Uniosłem jej rękę i przejechałem językiem od nadgarstka aż do szyi. Cicho jęknęła kiedy moja druga dłoń wsunęła się w pod materiał jej spodenek. Wygięła się lekko pode mną ocierając się przy tym o dolne częśći mojego ciała. Zcisnąłem mocniej jej nadgarstek. Nagle usłyszałem głośny śmiech dziewczyny.
-Jesteś taki słaby Styles!-mówiła przez łzy śmiechu.    -Musnęłam cie a ty już wymiękasz? Nie jesteś mnie wart kotku-powiedziała patrząc mi prosto w oczy. Wysunęła się spode mnie i chwiejnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Pozbierałem się  w mgnieniu oka znalazłem się obok niej.
     
TAM TAM TAM....Tak to jeden z niedokończonych imaginów....można się domyśleć co miało być dalej ^^ ^^ ^^ Tak więc ŻYCZCIE MI POWODZENIA JUTRO , A W SUMIE TO NAJBARDZIEJ W CZWARTEK I PIĄTEK :D  
Obiecuje że tu wrócę!! Kocham :*


wtorek, 25 lutego 2014

Harry cz2

6 lat później

Harry pov
-Dwaj! Uderz mocniej! Jesteś ciotą czy mężczyzną?! Uderz!-krzyczałem na Toma gdy ten niezdarnie zadawał ciosy w  moją  stronę. No nie był mistrzem boksu, to pewne ale chciał zaimponować swojej dziewczynie. Dlaczego? Bo powiedziała mu że lubi niegrzecznych. Śmieszne. Na ale praca to praca, uczniów sie nie wybiera. 
-Dobra. Na dziś koniec. Biegnij do swojej lasi pochwalić się osiągnięciami-lekko z niego zadrwiłem.  Rzucił mi głupkowate spojrzenie i z niknął w drzwiach szatni. 
-Harry!-usłyszałem za sobą znany mi głos. Odwróciłem się w stronę wysokiej blondynki. Pytająco uniosłem brwi.
-Mayer odwołał trening więc w sumie już skończyłeś na dzisiaj-uśmiechnęła się przyjaźnie. Oh! W środku skakałem z radości. Dzisiaj nie mam na nic ochoty. Najchętniej padłbym na łóżko i wstał dopiero jutro. Gorszy dzień.
-Dobra. Dzięki Cat-posłałem jej szeroki uśmiech przez który zapewne w środku mdlała i wstawała ponownie by dalej na mnie patrzyć. Wiem.. Jestem okropny. Hah. W tej sprawie akurat się nie zmieniłem. Wiem że podobam sie kobietom. Nie wykorzystuje tego ale to wiem.  
Poszedłem do szatni i ubrałem się normalne ciuchy. Chwyciłem torbę i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych.

Meg pov
-Więc pomoże mi Pani ?-spytała cichym głosem dziewczyna siedząca na przeciwko mnie. Popatrzyłam pokrzepiająco na brunetkę i położyłam rękę na jej dłoni.
-Oczywiście. Takie moje zadanie-uśmiechnęłam się szeroko a za chwilę to samo pojawiło się na twarzy Kate. Szkoda mi jej. Na prawdę. Jej ojciec ją bije... w sumie to mało powiedziane. On ją katuje. Matke wyrzucił z domu rok temu i nie pozwala się kontaktować z córką. W jej oczach cały czas widać strach, nawet gdy jego nie ma w pobliżu. Nienawidzę przywiązywać się do klientów ale taka moja natura że biorę do siebie każdy problem z jakim do mnie przychodzą. Miesiącami ciągnące się sprawy nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jednak widok szczęśliwych ludzi wychodzących z sali rozpraw jest bezcenny. Tak więc i teraz mam nadzieje na dobre zakończenie. Założymy  sprawę o zakaz zbliżania i przekazanie wyłącznych praw do opieki nad Kate jej matce. Myślę również nad założeniem mu sprawy o znęcanie się nad córką ale Kate jeszcze się nad tym zastanawia. 
-Jest Pani najlepszą osobą jaką spotkałam-wstała, podeszła do mnie i przytuliła mocno. Odwzajemniłam uścisk i poklepałam ją po plecach.
-Dobrze. Hah. Nie będę już zajmowała czasu. Jeszcze raz dziękuję-podałyśmy sobie ręce.
-Nie ma za co. Skontaktuję się z tobą gdy ustalę coś nowego-kiwnęłam głową i zebrałam wszystkie papiery ze stolika.
-Dobrze. Będę czekała. Do widzenia!-pożegnała się i wyszła z kawiarni. Ja również wzięłam swój sweter i skierowałam się w stronę swojego biura które było niedaleko. 

Harry pov
Przechodząc obok salonu tatuażu oczywiście musiałem zatrzymać się na chwilę by popatrzeć jakie nowe wzory wystawili na wystawie. Hmm. Może nowa ozdóbka? Rozejrzałem się odruchowo i mój wzrok zatrzymał się na dziewczynie. Lekko kręcone, brązowe włosy opadały na jej ramiona a obcisła bluzka i rurki podkreślały jej idealną figurę. To ona. Ale czy to możliwe? Podobno wyjechała do Stanów. Patrzyłem w jej stronę z rozchylonymi ustami gdy nagle jej wzrok zetknął się z moim. Stanęła jakby zobaczyła ducha. Kubek który trzymała prawie wypadł jej z rąk. Staliśmy tak z kilka minut patrząc na siebie.Ocknąłem się i ruszyłem w jej stronę. Na jej ustach zagościł szeroki uśmiech i również szła ku mnie.
-Harry!-prawie krzyknęła gdy byliśmy już blisko siebie. Przytuliła mnie mocno,zaskoczony dopiero po chwili to odwzajemniłem. Byłem lekko zszokowany jej gestem. W sumie sam nie wiem dlaczego.
-Meg-wypowiedziałem jej imie bez większego sensu. Jej brązowe oczy lśniły jak zawsze. 
-Co u ciebie? Tyle lat...Pracujesz? Uczysz sie? O Boże chodźmy na kawe co?-zasypała mnie pytaniami tak szybko że zachichotałem pod nosem. Zawsze lubiła mówić. Dużo. Bardzo dużo. 
-Jasne. Tu jest kawiarnia-wskazałem na kolorowy szyld przed nami ukazujący różnegorodzaju smakołyki. 
-Przed chwilą stamtąd wyszłam, wezmą mnie za idiotkę . Chodźmy do Starbucks-zaśmiała się a ja nie mogłem oderwać od niej oczu. Cy to normalne że po tylu latch ja nadal czuje do niej to samo?
-To niesamowite że sie spotykamy. Pewnie tyle sie u ciebie wydarzyło. Musisz mi wszystko opowiedzieć-mówiła gdy przechodziliśmy na drugą stronę ulicy. Po chwili znaleźliśmy się w  planowanej kawiarni. Zajęliśmy wolny stolik i zamówiliśmy Mocha Frappuccino. 
-Co ty tu w ogóle robisz? Słyszałem że wyjechałaś-spytałem zaciągając się napojem.
-Wyjechałam ale wróćiłam niedawno. Teraz pracuje w jedej z kancelarii adwokackiej tu w Londynie-odpowiedziała. A jednak jej się udało.
-Gratuluje. Zawsze o tym marzyłaś. Jakieś ciekawe sprawy?-dopytywałem. Chciałem wiedzieć jak najwięcej o jej życiu. 
-Dzięki. Jest świetnie, mam super szefa a sprawy, każda na swój sposób jest ciekawa. Czasami w samym środku wychodzą na jaw takie rzeczy że wszystko obraca przeciwko niby temu niewinnemu. Mówie ci to jest takie fascynujące. Zawsze coś sie dzieje...-patrzyłem na nią lekko się uśmiechając gdy opowiadała o swojej pracy. Widać było że kocha to co robi. Mówiła o tym w tak emocjonalny sposób że chwilami myślałem że eksploduje. Nie zmieniła się. Nadal była piękna. Cudowny uśmiech, oczy.... Wszystko co tak bardzo kocham. Jest tak blisko. Jedak mogę powiedzieć że trochę spoważniała. Kiedy zobaczyłem ją na ulicy wyglądała tak... elegancko. Pamiętam ja jako roztrzepaną nastolatkę która nienawidziła elegancji. Kochała powycierane spodnie i rozciągnięte koszulki. Teraz to w sumie kobieta. Pani adwokat. Hah. Cudowna. 
-A ty Harry? Co u ciebie? Opowiadaj-zachęciła mnie. Oparłem głowę o ręce i zacząłem..
-Więc, jestem trenerem-wzruszyłem ramionami. Jej piskliwy głosik na chwilę przerwał moją dalszą wypowiedź
-O! Czego?-jej entuzjazm wywoływał u mnie śmiech. Oczywiste że ciągle jest tą świrniętą dziewczyną co kiedyś.
-Boksu, samoobrona i te sprawy
-Woow. To...super! Pamiętam że zawsze lubiłeś..emm -zaśmiałem się kiedy w myśli dokończyłem jej zdanie.Dokładnie.
-Się bić? haha taa myśle to mnie pchnęło do tej roboty-pokręcił głową.
-Masz kogoś?-zapytała. Moje źrenice poszerzyły się i patrzyłem na nią przez chwilę w milczeniu. 
-Nie...Nie mam nikogo-nie spuszczałem wzroku z jej twarzy chcąc znaleźć w niej jakąś reakcje. Nie wywołało to u niej niczego szczególnego
-Dawno się rozstaliście?-zmarszczyłem bwi nie wiedząc o co jej chodzi.
-Kto?-spytałem
-Noo ty i twoja była dziewczyna hah-zaśmiała się jakby jej pytanie było oczywiste. Postanowiłem spróbować. Filmowo... Szlag
-Sześć lat temu-jej oczy zaczęły błądzić po mojej twarzy a usta uformowały się w linię prostą. Lekko rozchyliła wargi jakby chciała coś powiedzieć ale nie wydusiła z siebie ani słowa.
-Harry ty.....nikogo nie miałeś?-po chwili wzięła głęboki oddech i spytała. 
-Nie, nikogo odkąd odeszłaś-powiedziałem i poczułem silne ukłucie w sercu. Wspomnienia z tamtego dnia były zbyt bolesne. Zdziwienie malowało się na jej twarzy.
-Dlaczego?
-Nie potrafiłem. Po prostu nikt nie był odpowiedni dla mnie. Każdą porównywałem do ciebie i każdej czegoś brakowało. Aż w końcu dałem sobie spokój-przyglądałem się jej reakcji. Lekko się uśmiechnęła a mi przez głowę przeszło pytanie. 
-Jestem rozwódką-powiedziała. Moje oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły. Nie mogłem uwierzyć w jej słowa. Ona miała męża? Dlaczego rozwód? Kiedy? Jak długo? Tysiące pytań krążyło w mojej głowie.
-Wyszłaś za mąż? Dlaczego sie rozwiodłaś? Długo byliście...razem?-powoli wypowiadałem kolejne nurtujące mnie pytania. Jej brwi się zmarszczyły jakby to nie było dobre wspomnienie.
-Tak.On był starszy, dużo starszy. W sumie sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Nie kochałam go. Spotkaliśmy się kiedyś na jakimś bankiecie i zaprosił mnie na kolacje. Teraz to wydaje sie śmieszne. Kupował mi prezenty, drogie ciuchy i w końcu mi się oświadczył. Byłam głupia i chciałam zacząć coś nowego więc się zgodziłam. Potem.... było dużo gorzej-spuściła głowę i zaczęła bawić się palcami. Mój mózg w zawrotnym tępie przetwarzał nowo zdobyte informacje. 
-Bił cie?-wzdrygnąłem się na samą myśl o tym że ktoś mógłby zrobić jej krzywdę.
-Nie. Zaczął pić, a ja stałam się jeg służącą. Nie miałam własnego życia przez dwa lata aż w końcu się zbuntowałam i odeszłam-przechyliła głowę i lekko uniosła kąciki ust. 
-Chuj-skwitowałem gotując się w środku. Gdybym kiedykolwiek spotkał tego gnojka rozwaliłbym mu łeb bez wahania.Ale teraz chce wiedzieć jeszcze coś. Musze zadać to pyatnie.
-Meg? Czy ty....ty jeszcze coś do mnie czujesz?-popatrzyłem na nią wyczekująco. Nadzieja.Uśmiechnęła się szerzej i położyła swoją małą, delikatną dłoń na mojej.
-Kocham cie Harry, to sie nigdy nie zmieniło-wplotła swoje palce między moje a kciuciem muskała moją skóre. Wstrzymałem oddech na jej słowa. Kocha mnie...Kocha mnie tak jak ja ją. Jestem...nie potrafiłem wyrazić swoich emocji w tym czasie.
-Czy my moglibyśmy?-jej dłoń mocniej się zacisnęła
-Tak. Myśle że teraz mogłoby się udać-dokończyla delikatnym, ściszonym głosem. Nie wytrzymałem. Zerwałem się z krzesła i ująłem jej twarz w dłonie. Mocno wpiłem się w jej usta i jedną ręke przeniosłem na jej talie aby podciągnąć ją do góry. Przylgnęła swoim ciałem do mnie jakby bała się że zaraz odejde. 
-Tak bardzo cie kocham -powiedziałem i wtuliłam się w zagłębienie między jej szyją a ramieniem. 

poniedziałek, 24 lutego 2014

Harry cz1

-Nie Harry! Ty w ogóle nie interesujesz sie tym co ja mam do powiedzenia! Nie zawsze musi być tak jak ty tego chcesz! Zrozum to. Ja też mam swoje potrzeby. Świat nie kręci sie tylko wokół ciebie i mnie. Nie wiem jak ty ale ja mam przyjaciół z którymi chce sie spotykać!-krzyczałam stojąc przed nim z zaciśniętymi pięściami co chwila wymachując rękami
-Przyjaciele którzy na twój widok ślinią sie jak buldogi! -warknął i zrobił krok do przodu
-Oh więc o to ci chodzi!? Jesteś zazdrosny? Serio? -powiedziałam z kpiącym uśmiechem. Oh chyba uraziłam dumę jaśnie pana. Nie dałam mu sie odgryźć.
-Na prawdę myślałam ze już ci przeszło. Rozumiem na początku, okey! Ale jesteśmy razem ponad rok! To chyba dość duzo czasu zeby zdać sobie z pewnych rzeczy sprawę.!-ciągle mówilam uniesionym glosem. Nie rozumiem dlaczego jest tak bardzo zazdrosny. Czy dałam mu kiedykolwiek do tego powód? Nie! Nigdy. To raczej ja powinnam sie o to martwic.
-Może za długo-powiedział cicho nie patrząc na mnie, tak jakby wcale nie chiał tego powiedzieć nagłos. Jakby to była myśl która właśnie przemknęła przez jego umysł,Moje oczy momentalnie sie rozszerzyly. Otworzyłam buzie zeby cos powiedziec ale nie bylam stanie niczego z siebie wydusić. Patrzyłam na niego a w moich oczach zaczeły gromadzić sie łzy. Ocknęłam sie i spościlam głowę. Mocno zacisnęłam oczy by nie pozwoloć cieczy sie wydostać. W duchu marzyłam żebym jednak źle usłyszała. Jednak jego reakcja potwierdzila wczesniejsze słowa.
-Meg-wyciągnął ręke w moją stronę a ja cofnęłam sie odruchowo. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na prawde te słowa wypłynęly z jego ust?
-Ja...Nie chciałem tego powiedzieć-jego rece wolno opadły wzdłuż ciala
-Ograniczam cie...Wiem...Może, może lepiej...-zaczęlam ale przerwał mi gwałtownie łapiąc moje dlonie.
-Nie Meg! Nie mów tego. Zapomnij o tym, prosze. Idź na to spotkanie. Zapomnij-założył kosmyk moich włosów za ucho
-Harry nie. Masz racje. Ty...nie jesteś gotowy na poważne związki. -walczyłam z łzami które mimowolnie spływały po mojej twarzy.
-Musisz sie wyszaleć. A ja chce już czegoś konkretnego. Nie będe cie hamowała. Chce zebys był szczęśliwy bo cie kocham ale ze mną...
-Ty do cholery jesteś całym moim szczęściem Meg!-wyrzucil ręce do góry.Nie. Już zdecydowałam.
-To dla twojego...
-Megan! Prosze cie . Nie pozwole ci odejść.-pokiwał głową jakby próbował to sobie w niej zakodować.
-Nie utrudniaj. Po prostu rozejdźmy sie, zostając w dobrych stosunkach. Za kilka lat, moze sie spotkamy. Opowiesz mi o swoim kolorowym życiu i o tym ze w końcu się ustatkowałeś. Będziesz miał żone , moŻe dziecko. Ja będe szanowaną prawniczką. Pogadamy jak najlepsi przyjaciele. To teraz nie ma sensu. Jesteśmy za młodzi. Harry, przecież to i tak by sie rozpadło. Wyobrażasz sobie nas jako rodzine ? Jako rodziców? Staruszków z wnukami?-mówiłam to lekko sie usmiechajac
-Tak. Tak Megan. Tak będzie-rozpaczliwie probował mnie przekonać
-Nie Harry. Popatrz na mnie-chwyciłam jego podbródek i unioslam tak zeby byl na równi ze mną.
-Ja cie kocham, nie zapomnij o tym-złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Ostatni pocałunek. Odeszłam od niego i ruszyłam w kierunku sypialni. Wiedziałam że nie wie co robić. Moje slowa go dobiły. Ale tak będzie lepiej dla nas obojga. Już od dłuższego czasu sie nie dogadujemy. Po prostu jest za wcześnie. Może gdybyśmy sie poznali później...Nie wiem. Wyciągnęlam ze schowka dużą walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Obraz przede mną był tak rozmazany ze prawie nic nie widziałam. Nie chciałam żeby widział moje łzy. Nie chciałam zeby cierpiał jeszcze bardziej. Stał za mną i co chwila wyciągał ręke żeby mnie dotknąć ale w ostatniej chwili ją cofał jakby bał sie że zniknę szybciej. Nagle usłyszałam jak zanosi się
płaczem. Mkkoje serce właśnie rozpadło sie na tysiące małych kawałeczków.Wzięlam głęboki wdech i schowałam twarz w dłonie. Pozwoliłam całej cieczy wypłynąć z moich oczu ale nie wydałam żadnego dźwięku. Znów mocno zacisnęlam powieki i wróciłam do pakowania. Po kilkunastu minutach krzątania sie po pokoju zasunęlam walizkę i rozejrzałam sie dookoła. Harry stał w tej sej pozycji co wcześniej. Podeszłam do niego i położyłam mu ręke na ramieniu.
-Do zobaczenia Harry-powiedziałam i chwyciłam uchwyt walizki. Pociągnęłam ją za sobą w stronę wyjścia. Ostatni raz popatrzyłam na mieszkanie i wyszłam. Wrzuciłam bagaże na tylne siedzenie auta i chwyciłam klamkę.
-Czekaj!-usłyszałam krzyk Harrego który właśnie wybiegł przed dom. Ruszył w moją stronę. Szybko odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę. W lusterku widziałam jak upada na kolana i uderza pięściami o betonowy podjazd. Ścisnęłam mocniej kierownicę i wyjechałam z naszej ulicy. Gdy dotarłam do zjazdu przy jakimś lesie zatrzymałam sie i przez chwilę siedziałam bezczynnie. Łzy ponownie zaczęly splywac mi po polikach. Już ich nie powstrzymywałam. Wybuchnęlam płaczem. Z całej siły uderzyłam w kierownicę przez co po okolicy rozległ się dźwięk klaksonu. Złapam swoje włosy i zaczęłam je ciągnąć by ulrzyć wewnętrznemu cierpieniu. Co chwilę z moich ust wydobywały się jęki rozpaczy. Zaczęłam krzyczeć i udeżać wszystko co było w zasięgu moich rąk i nóg. Po chwili bezradnie opadłam na fotel i cicho łkałam. 'To nie mogło sie udać' szeptałam z zamkniętymi oczami. Ciągle widziałam obraz Harrego klękającego na ziemi... całego we łzach....




___________________________________
No witam Was!! Dawno mnie tu nie było...w sensie że nic nie dodawałam;) No i tak oto dziś mnie naszło żeby napisać coś saaaaad. Na początku miało być jednoczęściowe ale im dłużej to pisałam tym więcej pomysłów na drugą część mi przychodziło do głowy. Więc będzie dwójeczka. Może niektorzy domyślą sie co w niej będzie^^
No i teraz pomarudze -_- A więc :CO DO CHOLERY ?!?! 3 KOMENTARZE? SERIO? SEEERIOOO? DZIĘKI, W MOIM I NOWEJ WSPÓŁAUTORKI IMIENIU. Nie wiem chyba ta zasada 10 komentarzy=nowy imag jakoś pomagała jednak bo pod jednym było 15 KOMENTATRZY. A kiedy ją zlikwidowałam 3' 5 max.....Więc pytam. Gdzie reszta? Ja wiem że niektórzy czytają na telefonach ale no chyba nie całe 12 osób. Wtedy serio, aż mi sie miło na serduszku zrobiło ze jednak był ktoś przez ten cały czas kto czytał to ale nie komentował....Ale kurde no weźcie sie zlitujcie....Wiecie jak ja kocham czytać komentarze? No i nie dajecie mi yej przyjemności ''super'' ''świetne''  ''woow faajne''  OK...NIBY SĄ...ALE MAM WRAŻENIE ZE TO TYLKO TAK ŻEBYM SIE ODPIERDOLIŁA.-_-
Więc to chciałam powiedzieć. Wow nigdy nie napisałam tak długiej notki...
A teraz jeszcze coś do mojej nowej współautorki:
.  .
U



Harry cz1

-Nie Harry! Ty w ogóle nie interesujesz sie tym co ja mam do powiedzenia! Nie zawsze musi być tak jak ty tego chcesz! Zrozum to. Ja też mam swoje potrzeby. Świat nie kręci sie tylko wokół ciebie i mnie. Nie wiem jak ty ale ja mam przyjaciół z którymi chce sie spotykać!-krzyczałam stojąc przed nim z zaciśniętymi pięściami co chwila wymachując rękami
-Przyjaciele którzy na twój widok ślinią sie jak buldogi! -warknął i zrobił krok do przodu
-Oh więc o to ci chodzi!? Jesteś zazdrosny? Serio? -powiedziałam z kpiącym uśmiechem. Oh chyba uraziłam dumę jaśnie pana. Nie dałam mu sie odgryźć.
-Na prawdę myślałam ze już ci przeszło. Rozumiem na początku, okey! Ale jesteśmy razem ponad rok! To chyba dość duzo czasu zeby zdać sobie z pewnych rzeczy sprawę.!-ciągle mówilam uniesionym glosem. Nie rozumiem dlaczego jest tak bardzo zazdrosny. Czy dałam mu kiedykolwiek do tego powód? Nie! Nigdy. To raczej ja powinnam sie o to martwic.
-Może za długo-powiedział cicho nie patrząc na mnie, tak jakby wcale nie chiał tego powiedzieć nagłos. Jakby to była myśl która właśnie przemknęła przez jego umysł,Moje oczy momentalnie sie rozszerzyly. Otworzyłam buzie zeby cos powiedziec ale nie bylam stanie niczego z siebie wydusić. Patrzyłam na niego a w moich oczach zaczeły gromadzić sie łzy. Ocknęłam sie i spościlam głowę. Mocno zacisnęłam oczy by nie pozwoloć cieczy sie wydostać. W duchu marzyłam żebym jednak źle usłyszała. Jednak jego reakcja potwierdzila wczesniejsze słowa.
-Meg-wyciągnął ręke w moją stronę a ja cofnęłam sie odruchowo. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na prawde te słowa wypłynęly z jego ust?
-Ja...Nie chciałem tego powiedzieć-jego rece wolno opadły wzdłuż ciala
-Ograniczam cie...Wiem...Może, może lepiej...-zaczęlam ale przerwał mi gwałtownie łapiąc moje dlonie.
-Nie Meg! Nie mów tego. Zapomnij o tym, prosze. Idź na to spotkanie. Zapomnij-założył kosmyk moich włosów za ucho
-Harry nie. Masz racje. Ty...nie jesteś gotowy na poważne związki. -walczyłam z łzami które mimowolnie spływały po mojej twarzy.
-Musisz sie wyszaleć. A ja chce już czegoś konkretnego. Nie będe cie hamowała. Chce zebys był szczęśliwy bo cie kocham ale ze mną...
-Ty do cholery jesteś całym moim szczęściem Meg!-wyrzucil ręce do góry.Nie. Już zdecydowałam.
-To dla twojego...
-Megan! Prosze cie . Nie pozwole ci odejść.-pokiwał głową jakby próbował to sobie w niej zakodować.
-Nie utrudniaj. Po prostu rozejdźmy sie, zostając w dobrych stosunkach. Za kilka lat, moze sie spotkamy. Opowiesz mi o swoim kolorowym życiu i o tym ze w końcu się ustatkowałeś. Będziesz miał żone , moŻe dziecko. Ja będe szanowaną prawniczką. Pogadamy jak najlepsi przyjaciele. To teraz nie ma sensu. Jesteśmy za młodzi. Harry, przecież to i tak by sie rozpadło. Wyobrażasz sobie nas jako rodzine ? Jako rodziców? Staruszków z wnukami?-mówiłam to lekko sie usmiechajac
-Tak. Tak Megan. Tak będzie-rozpaczliwie probował mnie przekonać
-Nie Harry. Popatrz na mnie-chwyciłam jego podbródek i unioslam tak zeby byl na równi ze mną.
-Ja cie kocham, nie zapomnij o tym-złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Ostatni pocałunek. Odeszłam od niego i ruszyłam w kierunku sypialni. Wiedziałam że nie wie co robić. Moje slowa go dobiły. Ale tak będzie lepiej dla nas obojga. Już od dłuższego czasu sie nie dogadujemy. Po prostu jest za wcześnie. Może gdybyśmy sie poznali później...Nie wiem. Wyciągnęlam ze schowka dużą walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Obraz przede mną był tak rozmazany ze prawie nic nie widziałam. Nie chciałam żeby widział moje łzy. Nie chciałam zeby cierpiał jeszcze bardziej. Stał za mną i co chwila wyciągał ręke żeby mnie dotknąć ale w ostatniej chwili ją cofał jakby bał sie że zniknę szybciej. Nagle usłyszałam jak zanosi się
płaczem. Mkkoje serce właśnie rozpadło sie na tysiące małych kawałeczków.Wzięlam głęboki wdech i schowałam twarz w dłonie. Pozwoliłam całej cieczy wypłynąć z moich oczu ale nie wydałam żadnego dźwięku. Znów mocno zacisnęlam powieki i wróciłam do pakowania. Po kilkunastu minutach krzątania sie po pokoju zasunęlam walizkę i rozejrzałam sie dookoła. Harry stał w tej sej pozycji co wcześniej. Podeszłam do niego i położyłam mu ręke na ramieniu.
-Do zobaczenia Harry-powiedziałam i chwyciłam uchwyt walizki. Pociągnęłam ją za sobą w stronę wyjścia. Ostatni raz popatrzyłam na mieszkanie i wyszłam. Wrzuciłam bagaże na tylne siedzenie auta i chwyciłam klamkę.
-Czekaj!-usłyszałam krzyk Harrego który właśnie wybiegł przed dom. Ruszył w moją stronę. Szybko odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę. W lusterku widziałam jak upada na kolana i uderza pięściami o betonowy podjazd. Ścisnęłam mocniej kierownicę i wyjechałam z naszej ulicy. Gdy dotarłam do zjazdu przy jakimś lesie zatrzymałam sie i przez chwilę siedziałam bezczynnie. Łzy ponownie zaczęly splywac mi po polikach. Już ich nie powstrzymywałam. Wybuchnęlam płaczem. Z całej siły uderzyłam w kierownicę przez co po okolicy rozległ się dźwięk klaksonu. Złapam swoje włosy i zaczęłam je ciągnąć by ulrzyć wewnętrznemu cierpieniu. Co chwilę z moich ust wydobywały się jęki rozpaczy. Zaczęłam krzyczeć i udeżać wszystko co było w zasięgu moich rąk i nóg. Po chwili bezradnie opadłam na fotel i cicho łkałam. 'To nie mogło sie udać' szeptałam z zamkniętymi oczami. Ciągle widziałam obraz Harrego klękającego na ziemi... całego we łzach....




___________________________________
No witam Was!! Dawno mnie tu nie było...w sensie że nic nie dodawałam;) No i tak oto dziś mnie naszło żeby napisać coś saaaaad. Na początku miało być jednoczęściowe ale im dłużej to pisałam tym więcej pomysłów na drugą część mi przychodziło do głowy. Więc będzie dwójeczka. Może niektorzy domyślą sie co w niej będzie^^
No i teraz pomarudze -_- A więc :CO DO CHOLERY ?!?! 3 KOMENTARZE? SERIO? SEEERIOOO? DZIĘKI, W MOIM I NOWEJ WSPÓŁAUTORKI IMIENIU. Nie wiem chyba ta zasada 10 komentarzy=nowy imag jakoś pomagała jednak bo pod jednym było 15 KOMENTATRZY. A kiedy ją zlikwidowałam 3' 5 max.....Więc pytam. Gdzie reszta? Ja wiem że niektórzy czytają na telefonach ale no chyba nie całe 12 osób. Wtedy serio, aż mi sie miło na serduszku zrobiło ze jednak był ktoś przez ten cały czas kto czytał to ale nie komentował....Ale kurde no weźcie sie zlitujcie....Wiecie jak ja kocham czytać komentarze? No i nie dajecie mi yej przyjemności ''super'' ''świetne''  ''woow faajne''  OK...NIBY SĄ...ALE MAM WRAŻENIE ZE TO TYLKO TAK ŻEBYM SIE ODPIERDOLIŁA.-_-
Więc to chciałam powiedzieć. Wow nigdy nie napisałam tak długiej notki...
A teraz jeszcze coś do mojej nowej współautorki:
.  .
U



niedziela, 23 lutego 2014

Witam!

Hejka!!
Więc jak pewnie zauważyliscie ostatnio przyjęłam nową osobę do prowadzenia bloga.No i teraz pytanie do was: Jak podoba się wam jej praca? Proszę o szczere odpowiedzi :D
Mi osobiście bardzo się podoba i nie żałuje swojej decyzji, z komentarzy wnioskuje ze wam raczej też. No ale może jednak jest ktoś kto chciałby się wypowiedzieć czy cos:P

poniedziałek, 10 lutego 2014

Harry cz.2

-Ej musisz wstać, Wiktoria, wstawaj-poczułam szturchanie. Mruknęłam coś pod nosem i odwróciłam się na drugi bok. Kac nie pozwalał wstać.
-Wiktoria twoja mama tu będzie za godzinę, prosze cie wstań musisz się ogarnąć-usłyszałam przy swoim uchu przeszywająco piękny głos. Otworzyłam jedno oko i ujrzałam chłopaka z lokami pochylonego nade mną. Harry!
-Moja mama?!-wrzasnęłam   -Tutaj?!-zerwałam się z łóżka ale zaraz opadłam na nie z powrotem łapiąc się za głowę. Boże skąd wie że jestem tutaj? O dziwo pamiętam wiele z wczorajszego wieczora, choć niektórych rzeczy serio nie chciałabym mieć w pamięci. Przystawiałam się do niego a prawie go nie znam, na razie nie zamierzam poruszać tego tematu. No chyba że sam zacznie....Ale strasznie mi wstyd. Jestem mu wdzięczna za to że nie pozwolił mi na wszystko.
-Dam ci jakieś proszki a ty się ubierz i umyj, obok pokoju jest łazienka-oznajmił. -a i masz mój sweter bo twoja bluzka jest w praniu ..ii spodenki też więc em no moje z niebie zjadą yy chwila-podszedł do szafki po drugiej stronie pokoju i pogrzebał w niej chwilę. Dopiero teraz zobaczyłam że jestem w samej bieliźnie. Skuliłam się bardziej żeby jak najwięcej zakryć.
-Wrzuć na siebie moje bokserki-rzucił mi je. Spoglądałam raz na niego a raz na bokserki które mi dał ze zdziwieniem no ale co mam zrobić?
-Okey to idę wziąć prysznic-powiedziałam i minęłam go, poszedł zaraz za mną ale zszedł na dół jak się domyślam po tabletki. Zdjęłam z siebie to co miałam i weszłam pod prysznic. Woda otrzeźwiła mnie jeszcze bardziej. Spłukałam z siebie ten cały wczorajszy zapach i ubrałam się w rzeczy Harrego. Przeczesałam trochę włosy jego grzebieniem. Mam nadzieję że nie będzie miał tego za złe. Spojrzałam na siebie w lustrze, nie powiem sweterek Hazzy pasował mi ale te bokserki...Czuję sie w nich nieswojo. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę schodów.
-Już? To chodź na dół-zawołał mnie. Przeszłam przez salon aż odnalazłam kuchnię. Przestronna, czarne meble nadawały jej nowoczesny wygląd. Na środku stał stój nie za duży ale w sam raz. Na lodówce przyczepione były zdjęcia jego i reszty chłopaków których poznałam wczoraj oraz zdjęcie jakiejś dziewczyny. Ładnej dziewczyny. No ale w sumie co się dziwić. Taki chłopak. Tylko dlaczego mnie podrywał?
-Proszę. Weź to. Powinno pomóc.-podał mi dwie tabletki i szklankę wody.
-Dzięki-połknęłam je i odstawiłam szklankę na blat.
-Dobrze ci w moich rzeczach-zaśmiał się
-Też tak uważam-odpowiedziałam tym samym      -yy Harry?-oparłam się o stół
-Hm?-odwrócił się w moją stronę. Ołcz. Czy on...On nie ma na sobie koszulki? No ewidentnie. Zlustrowałam go wzrokiem, wzięłam głęboki wdech i skupiłam się na tym co chciałam powiedzieć.
-Bo ...Dzięki-zaczęłam
-W sumie to nie ma za co no -wzruszył ramionami
-No właśnie nie wiesz jak dużo jest rzeczy za które bym mogła dziękować
-Na przykład?-uniósł brwi
-Na przykład za to że mnie nie odwiozłeś do domu w takim stanie, na przykład że nie wykorzystałeś tego że byłam upita i jeszcze sama tego chciałam,na przykład za to że teraz mnie nie olałeś-uśmiechnęłam się
-Nie wykorzystałbym tego nawet gdybym cie nie znał, gdybym cie odwiózł do domu to mi też zapewne by się oberwało więc...A teraz to jakbym mógł cie olać? Nie jestem dupkiem.
-No więc jeszcze raz dzięki.I sorry za to wczoraj. Ja taka nie jestem iii -nie wiedziałam co jeszcze powiedzieć
-Wiem, spoko, alkohol, w sumie to troche moja wina bo to ja cie upijałem-zaśmiałam się na to. On mnie upijał. I się tak słodko przyznał.
-Ojjj tak na prawde to było fajnie-wytknęłam język
-Też tak myśle, a serio to jestem w szoku że wszytko pamiętasz
-Słaba głowa ale pamięć dobra-usiadłam na jednym z krzeseł
-A co do mojej mamy too jak ona? Skąd wie że tu jestem?-oparłam się na rękach
-Dzwoniła do ciebie rano z tysiąc razy więc w końcu odebrałem i powiedziałem jej gdzie jesteś
-Aha, okey....ale jak ja wrócę do domu w takim stroju? Matkoo-schowałam twarz w dłonie
-Oj będziesz w samochodzie luz, zjesz coś?-zapytał i podszedł do blatu
-Nie nie chce robić kłopotu-machnęłam ręką
-Jaki kłopot? Zrobie nam kanapki-zaczął szperać w lodówce i po szafkach
-To pomoge ci chociaż-wstałam i podeszłam do niego. Czemu on nie ma tej jebanej koszulki? Wiktoria nie patrz. Nie możesz. Ogarnij sie babo!
-No dobra to zrób herbatę
-Okey-sięgnęłam po czajnik który stał na kuchence i nalałam wody. Odstawiłam go w poprzednie miejsce i włączyłam gaz. Chciałam zapytać gdzie trzyma herbatę ale nie było go tam gdzie przed chwilą.Rozejrzałam się ale w zasięgu mojego wzroku również go nie było. Zajrzałam do szafki nade mną. Jest! Ta moja intuicja. Ah. Postawiłam przed sobą dwie szklanki i chciałam już wsypywać granulki ale nagle poczułam czyjeś ręce na udach. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Harrego wpatrującego się we mnie jak w obrazek.
-Gdzie byłeś?-zapytałam i próbowałam zsunąć jego ręce ze mnie ale bezskutecznie.
-Powiesić twoje ciuchy-uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
-Harry?-spojrzałam na jego ręce trzymające mój/jego sweter
-Jesteś taka seksowna-nachylił się nade mną a ja zaczęłam się go bać. Pomógł mnie a teraz co zamierza? Zgwałcić mnie?
-Nie bój sie mnie Wiki, spokojnie-wyszeptał mi do ucha a ja zadrżałam na jego ochrypnięty głos rozchodzący się w moim ciele.
-Co ty..?-nie dał mi dokończyć
-Ciii-przyłożył palec do moich ust i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi i schodząc do obojczyka. Cicho jęknęłam. Czułam jak sie uśmiecha. Uniósł głowę tak że teraz byliśmy na równym poziomie.
-Jeden pocałunek-wymamrotał i zatopił swoje usta w moich. Odwzajemniłam to. Nie powinnam. Ale nie mogę mu się oprzeć. Odleciałam. Świat wokół mnie przestał istnieć, byłam tylko ja i on. Uśmiechnęłam się gdy przygryzł moją dolną wargę. Odsuną się lekko ode mnie.
-Nie-szepnęłam. Spojrzał na mnie pytająco.
-Nie przestawaj Harry-uniosłam wzrok tak że nasze spojrzenia się spotkały. Po tym jak dostał pozwolenie już sie nie powstrzymał. Przyległ do mnie całym ciałem i zaczął namiętnie całować. Lekko rozchyliłam usta a nasze języki zaczęły toczyć zaciętą walkę. Warknął seksownie we mnie kiedy pociągnęłam go za włosy. Pod jego ciężarem musiałam prawie położyć się na blacie tym samym strącając szklankę która stała za mną. Huk rozbijającego się szkła oderwał mnie na chwilę od chłopaka. Zerknęłam na podłogę ale nie dane mi było patrzeć długo.
-Jebać to-gwałtownie przekręcił moją głowę. Przejechałam dłonią po jego brzuchu zatrzymując się przy lini jego bokserek. Przyległ do mnie jeszcze bardziej a ja zwinnym ruchem pozbawiłam go odzienia dolnego,odsłaniając tym samym jego duże napięte juź przyrodzenia Stał teraz przy mnie całkiem goły. Jemu to raczej nie przeszkadzało. Nie przestawając mnie całować sięgnął do mojego swetra i szybko odrzucił go gdzieś na bok. Zakryłam się rękami ale Harry odsunął je a zastąpił swoimi. Masował moje piersi i jednocześnie składał mokre pocałunki na szyi aź doszedł do obojczyka. Spojrzał na mnie spod burzy loków. Po woli zjeżdżał jedną ręką po moim brzuchu ciągle na mnie patrząc. Przymknęłam oczy i przygryzłam wargę kiedy znalazł się przy mojej kobiecości.
-Jesteś piękna-wyszeptał mi do ucha i wszedł we mnie palcami. Napięłam mięśnie i głośno jęknęłam wbijając paznokcie w plecy Harrego. Zaśmiał się i przyśpieszył we mnie. Wygięłam się w łuk a on zjechał językiem w dół mojego ciała i wrócił z powrotem do ust. Na ten gest przeszły mnie ciarki. Wyjął ze mnie palce i dosłownie zerwał bokserki. Raczej juź mu nie posłużą. W tym momencie po domu rozległ się dźwięk dzwonka.
-Cholera-warknął mi koło ucha wyraźnie zniesmaczony gościem za drzwiami.
-Chwila!-krzyknął i zmierzył mnie wzrokiem. Nie wiedziałam co robić.
-Harry daj mi jakieś spodnie!-krzyknęłam a bardziej pisnęłam nakładając na siebie niedawno zdjęty czarny sweter. Chłopak miał już na sobie bokserki. Rozejrzał się i gdzieś pobiegł. No tak. Co on kurwa zwiał? Czy...Jezu to mama. Jak ona nas zobaczy w takim stanie to...Wole nie myśleć co będzie.
-Ubieraj się-rzucił w moją stronę jakieś dresy. Szybko wsunęłam je na siebie ale musiałam ciągle trzymać je żeby ze mnie nie spadły.
-Mogę otwierać?-zapytał podchodząc do mnie już w pełni ubrany. Poprawiłam włosy i jeszcze raz podciągnęłam spodnie.
-Tak-pokiwałam głową. Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Jak on to robi że z każdym jego dotykiem pragnę go coraz bardziej? Podszedł do drzwi, obciągnął koszulkę i otworzył je. Do domu wpadła moja mama.
-Wiktoria!Dlaczego nie zadzwoniłaś ?! Ja sie martwiłam!-podeszła do mnie i przytuliła.
-Nie mam kasy na koncie a chciałam wracać do domu iiii no poznałam dzisiaj...wczoraj Harrego-wskazałam na chłopaka który jej pomachał.    -no i wziął mnie do domu, przepraszam-skłamałam ale mam nadzieję że zabrzmiało to wiarygodnie.
-Oh nigdy więcej mi tego nie rób-pogroziła mi palcem
-A co to?-zapytała przenosząc wzrok na szkło rozrzucone na podłodze. Harry zaśmiał się i odpowiedział.
-To nic , niechcący stłukłem szklankę-machną ręką.
-Dobrze dziękuję ci chłopcze że się nią zaopiekowałeś na prawdę-podała mu rękę
-Nie ma za co, dobrze nam było-palnął a ja rzuciłam mu mordercze spojrzenie. Mama nie wiedziała co na to odpowiedzieć więc postanowiła zakończyć to szybko i bezboleśnie. Cieszyłam się. Mimo tego co przed chwilą się między nami wydarzyło czułam się nieswojo z nim i moją mamą w jednym pomieszczeniu.
-To będziemy jechały -mama podeszła do drzwi
-Emm idź do auta ja zaraz dojdę-kiwnęłam jej ręką. Posłuchała i wyszła z mieszkania. Harry nachylił się nade mną.
-Serio zaraz dojdziesz-zaśmiał się i musną dłonią okolice bikini.
-To nie powinno...-nie dał mi dokończyć
-Ale się zdarzyło i chyba nie żałujesz, prawda? -złapał mnie za biodra i zetknął nasze czoła. Nie żałowałam. Nie żałowałam ani jednej sekundy spędzonej tutaj z nim. Przypomniałam sobie o mamie czekającej w samochodzie.
-Nie żałuję-szepnęłam mu zalotnie do ucha na co bardziej ścisnął moje uda
-Jednak teraz muszę już iść-odepchnęłam go od siebie i szłam przed siebie. Czułam na sobie jego wzrok, na pewno mi się przyglądał.






BYĆ MOŻE NAPISZE JESZCZE JEDNĄ CZĘŚĆ :D ALE TO NIC PEWNEGO :D

niedziela, 9 lutego 2014

Harry cz.1

-A więc jakieś konkretne  życzenie?-zapytał chłopak kiedy doszliśmy do baru. Swoją drogą ten Zayn serio musi być bogaty skoro ma w domu bar...i zamawia sobie barmana
-Em nie znam się, wybierz coś dobrego i niezbyt mocnego-posłałam mu lekki uśmiech. Tak w sumie to nie wiedziałam za bardzo co robić.  Prawie nie bywałam na imprezach, a na pewno nie z takim chłopakiem.
Harry zamówił coś czego nazwy nie potrafię wymówić i odwrócił się w moją stronę.
-A więc Wiktoria, skąd jesteś?-zapytał przeczesując loki
-Przeprowadziłam się z Polski  a teraz mieszkam obok Nialla-oznajmiłam siadając na wysokim krześle przy ladzie. W tym momencie barman podał nam nasze drinki.
-Horan ma szczęście-powiedział patrząc na mnie hipnotyzującym wzrokiem a jednocześnie upijając łyka napoju. Zrobił to w taki sposób że ciarki przeszły po całym moim ciele.
-Dlaczego?-spytałam próbując zrobić to tak samo jak on przed chwilą ale chyba niezbyt mi to wyszło bo na jego twarzy pojawił się lekko drwiący uśmieszek.
-Bo ma obok siebie tak fajną dziewczynę-na te słowa zaciągnęłam się mocniej alkoholem który otrzymałam, i co ja mam niby teraz powiedzieć?Dzięki?
-Oh ja tam mu bardziej zazdroszczę kolegów-uniosłam brew. Po co ja to powiedziałam? Wkopuje się...Ale z drugiej strony miałam być pewna siebie więc co mi szkodzi.
-Mam nadzieję że się zaprzyjaźnimy -znowu spojrzał na mnie wzrokiem który przyprawiał mnie o dreszcze.
-Myślę że się dogadamy-puściłam mu oczko
-Ładnie wyglądasz-zlustrował mnie wzrokiem
-Dziękuje ty też niczego sobie....a swoją drogą to to chyba nie jest coś 'niezbyt mocnego'-spojrzałam na mojego drinka. Mocno dawał kopa, czułam już jak alkohol powoli opanowuje moje ciało.
-Mogłem zamówić coś po czym od razu byś odjechała ale cie oszczędziłem-powiedział kiwając na barmana o następną kolejkę.
-Oh czyli mam ci dziękować?
-W sumie....-wzruszył ramionami
-Ale nie zamierzam-zaśmiałam się     -Długo się znacie? Z Niallem?-zapytałam biorąc kolejny drink
-Można powiedzieć od dziecka, wiesz taka nierozłączna paczka
-Wiesz.....życie to jest do dupy-zaczęłam
-Dlaczego?
-Nie wiem ale jest do dupy, no bo patrz, wyjechałam z tej jebanej Polski nie? No niby fajnie i w ogóle no ale kurwa ja tu nie pasuje.....
*HARRY POV*
W tej dziewczynie jest coś co mnie do niej przyciąga. Uśmiech?Oczy?Jest inna niż reszta. Podoba mi się nie powiem że nie. Wydawała się taka nieśmiała ale widzę że się rozkręca.Do tej pory żadna laska nie wywołała we mnie tylu emocji na raz, zazwyczaj była to tylko żądza seksu i tyle. Teraz jest to żądza seksu i to dużo większa ale i chęć poznania jej bliżej.
-No i widzisz....Harry-wymruczała. Nawet nie wiem co do tej pory mówiła.    -Tak to było.... nikt tam mnie nie chciał-rozłożyła bezradnie ręce i wylała na siebie resztkę napoju który został w szklance
-opss haha sie wylało-zrobiła wielkie oczy i zaczęła się śmiać
-Czekaj wytrę to-sięgnąłem po chusteczkę i zacząłem ścierać napój z jej nóg. Spojrzałem na nią spod loków. Słodko a za razem naiwnie się uśmiechała.
-Masz baaardzo duże ręce -przechyliła głowę i się mi przyglądała. Zaśmiałem się tylko i 'wróciłem do jej nóg' jakkolwiek to zabrzmiało... Nagle poczułem jej dłoń na podbródku. Spojrzałem w górę i podniosłem głowę. Ciągle patrzyła na mnie tymi czekoladowymi oczami, jednak była bliżej niż wcześniej. Nachyliła się i złożyła lekki pocałunek na moich ustach. Odrzuciłem chusteczkę na bok i powtórzyłem jej ruch ale bardziej zachłannie. Chwyciła moje loki w dłonie i lekko pociągnęła na co wydałem z siebie cichy jęk,co ją widocznie zadowoliło bo pogłębiła nasz pocałunek. Zsunęła się z krzesła na którym siedziała coraz bardziej napierając na mnie. Poziom alkoholu we krwi jeszcze bardziej zwiększał napięcie między nami. Owinąłem ręce wokół jej talii i przycisnąłem ją do siebie tak że przestrzeń między nami już nie istniała.Po woli zsuwałem dłonie w dół po jej plecach aż do pośladków. Ścisnąłem je a ona głośno jęknęła mi w usta. Uniosłem ją lekko, a ta oplotła nogi wokół mnie. Zerknąłem w bok. Barman patrzył się na nas. Złapałem ją mocniej i powoli oddaliłem się od zaludnionego miejsca. Znałem chate Malika więc zwinnie przedostałem się z nią na rękach w drugi koniec ogrodu gdzie impreza nie miała wstępu. Przycisnąłem ją do muru domu. Przez całą drogę nie przestawała mnie całować. Złapałem ją za biodra i przejechałem dłonią po jej odkrytym brzuchu, na co uśmiechnęła się.
-Panie Styles, jest Pan niesamowicie przystojny i pociągający-powiedziała a raczej wybełkotała unosząc głowę. Jej oczy w połączeniu z nieziemskim i pożądliwym uśmiechem łączyły się w mieszankę wybuchową od której nie mogłem oderwać wzroku. Zaczęła rozpinać moją koszulę odsłaniając tym samym tatuaże na klatce piersiowej.
-Mmmm ładne-przejechała palcem po jednym z ptaków. Przysunęła się bliżej mnie a ja wpiłem się w jej usta. Nie mogłem już wytrzymać. Czuję że potrzebuje jej, potrzebuje jej pocałunków. Zawsze.Bez przerwy. Skończyła z moją koszulą, więc ja nie pozostałem dłużny. Miałem ułatwione zadanie ponieważ jej bluzka nie posiadała ramiączek. Zwinnym ruchem osunąłem ją na dół, odkrywając jej czarny stanik. Oblizałem usta na jej pełne kształty, a ona tylko się zaśmiała i wzięła moją twarz w dłonie. Zjechała rękami na mój tors kreśląc ślady wokół moich tatuaży.Zatrzymała się nad rozporkiem moich spodni i cicho jęknęła odchylając głowę abym miał lepszy dostęp do jej szyi. Przejechałem językiem po linii jej szczęki a potem po wardze. Złapała zębami moje usta a po chwili zamieniła to w namiętny pocałunek. Lekko się zachwiała i prawie upadła ale zareagowała na to śmiechem i wróciła do poprzedniego zajęcia. Znów zsunęła ręce do mojego rozporka ale tym razem rozpięła go. Chciała dobrać się do bokserek ale złapałem ją za ręke.
*WIKTORIA POV*
-Nie tak szybko mała, też jestem pijany ale mam do ciebie szacunek-złapał mnie za ręke i pocałował delikatnie w policzek. Co on odwala?Oboje wiemy że tego chce.
-Marzysz o tym-wyszeptałam mu do ucha.Zaśmiał się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo, ale ty tego nie chcesz, gdybyś była trzeźwa wątpię żebyś powtórzyła którąkolwiek z tych rzeczy.
-Nie pierdol, nie bądź taką cnotką, gdybym nie przyszła tu z Niallem przeleciał byś mnie bez zastanowienia -wzruszyłam ramionami
-Ale wiesz co?-dodałam a ten spojrzał na mnie pytająco   -jest tu wielu chłopaków którzy spełnią każdą moją zachciankę.Więc do widzenia Harry-bąknęłam i ruszyłam w stronę gdzie odbywała się impreza.
-Ej czekaj!-krzyknął
-Zmieniłeś zdanie przystojniaku?-zachwiałam się i opadłam mu w ramiona ale zaraz się pozbierałam.
-Nie ale podciągnij bluzkę-spojrzał na mój odkryty dekolt. Wsunęłam materiał wyżej i chciałam już odejść ale poczułam jak łapie mnie za rękę.
-Nigdzie nie pójdziesz-powiedział i zaczął prowadzić mnie w drugą stronę
-Ej ej! No gdzie? Ja idę tam-wskazałam na dom sąsiada   -tam-poprawiłam się pokazując bawiących się ludzi
-Nie ty idziesz tam gdzie ja
-Podobają mi się twoje zamiary Styles-podreptałam małymi kroczkami za nim. Przeszliśmy kawałek i zatrzymałam się. Odwrócił się do mnie.
-Już nie mogę-spojrzałam na moje szpilki. Stopy piekły mnie strasznie i do tego ten brak koordynacji nie pomagał w utrzymaniu się w linii prostej.Położyłam się na asfalcie i zsunęłam buty z nóg.
-Wstaaań Wiki-wyciągnął rękę
-Nie chce mi sie-mruknęłam i zamknęłam oczy
-Przeziębisz się, jest zimno a ty nic na sobie nie masz. Wstawaj-Tym razem to ja wyciągnęłam do niego ręce
-Nie mam siły, na rączki?-spojrzałam błagalnie.Podszedł do mnie i wsunął ręce pod moje nogi i plecy.
-Idziemy do mnie bo nie sądze żeby twoja mama była zadowolona widząc cię w takim stanie-oznajmił i ruszył dalej. Wtuliłam się w jego ciepły i jakże umięśniony tors. Zimny wiatr owiał moje ciało. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że jest na prawdę chłodno, zatrzęsłam się. Harry przycisną mnie bardziej do siebie.
*HARRY POV*
-Roksi musimy wracać bo matka nas zajebie-zaczęła coś mruczeć w nieznanym mi języku, przypuszczam że po polsku.
-ciii, już jesteśmy.....

środa, 5 lutego 2014

Niall

-Mysiu Pysiu, Słonko moje, wstawaj i zrób mi śniadanie- usłyszałam przy uchu delikatny męski głos. Przeciągnęlam się wydając z siebie pomruk niezadowolenia.
-Niaaall nie możesz sobie chociaż raz zrobić sam?- przetarłam oczy i zobaczyłam blondyna wpatrującego sie mnie. Codziennie rano to samo. Chłopak 19 lat a nie potrafi zrobić sobie śniadania.
-Serio chcesz żebym spalił tą chatę?-uniósł brwi
-Wiem. Dobra, już ide- oznajmiłam i zrzucilam z siebie kołdrę. Na twarzy chłopaka od razu zagościł szeroki uśmiech a ja tylko pokiwałam głową i podeszłam do szafy w poszukiwaniu jakiś ubrań.
-Wiesz że tu niedaleko otworzyli jakiś nowy bar?-położył się na łóżku i bawił się moim stanikiem...
-Tak? Jakieś specjalności mają?- zapytałam i wyrwałam mu moją własność z ręki.
-Nie wiem, nie byłem alee można by się przejść. Na przykład dziś, jako śniadanie, gofry?-wyszczerzył się gdy ogłosił swój niecny plan.
-Dlatego mnie obudziłeś? Bo nie chce ci się samemu iść do baru? Serio? Serio Horan?- ułożyłam ręce na biodrach i patrzyłam na niego wkurzona.
-Niee, po prostu pomyślałem ze też będziesz chciała pójść- zrobił niewinną minę i przechylił głowę.
-Jeżeli nie mają tam dobrych gofrów to masz przejebane Horan-pogroziłam mu palcem śmiejąc się przy tym.
-Też cie kocham-posłał mi buziaczka. Machnęłam tylko ręką i ściągnęłam bluzkę. Próbowałam zapiąć stanik ale za nic nie chciał ustąpić.
-Mógłbyś?-zwróciłam sie do chłopaka który zaraz znalazł się przy mnie i zrobił to o co go poprosiłam. Nagle poczułam jego ręce na mojej talii.
-To nie jest naturalne- powiedziałam kręcąc się w reakcji na jego delikatne gilgotanie.
-Co?
-Że ja się przebieram a ty się na mnie gapisz i...i mi to w ogóle nie przeszkadza-zachichotałam. Taka jest prawda. Nie, nie jesteśmy parą, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie pamiętam momentu kiedy bym wstydziła się czegokolwiek przy nim zrobić. Wiem że on postrzega mnie tylko jako przyjaciółkę i ja jego też ale gdy ktoś patrzy na nas z boku może stwierdzić ze jesteśmy razem. Hah. Ogólnie to jesteśmy dziwni. Czasami zachowujemy się tak jakbyśmy zatrzymali się na szesnastym roku życia. Nie dziwię ze niektórzy uważają nas za 'psychicznych' i to dosłownie. Nie raz spotkaliśmy się z tym ze ludzie myśleli ze cierpimy na jakąś chorobę związaną z psychiką. Haha, dla nas to tylko kolejny powód do śmiechu i robienia jeszcze głupszych rzeczy.
-A kiedy tak nie było? Dziewczyno, przecież jesteśmy Niall i Meg, niezniszczalni, nierozłączni i na zawsze. A to ze się przede mną rozbierasz mi w ogóle nie przeszkadza. Rzekłbym nawet że jestem zauroczony twym widokiem- przytulił mnie do swojego nagiego torsu i oparł głowę na ramieniu.
-Wiem. Kurwa jesteśmy popierdoleni, czy to oby na pewno nie podchodzi pod jakąś chorobę psychiczną?-zaśmiałam się
-W sumie ja trochę na pedofila się zachowuje ale ty...nie ty jesteś czysta -pocałował mnie w policzek i podał spodenki które miałam założyć.
-To dobrze- powiedziałem i związałam włosy w kok.
-Len poziom hard gdy nawet nie chce ci się rozczesać włosów- skomentował kręcąc głową na co wzruszylam ramionami.
-Zanieś mnie do drzwi- rozkazałam wyciągając ręce w jego stronę. Blondyn uśmiechnął się i wziął mnie na ręce.
-Oczywiście Królowo moja-podrzucił mnie przed co wydalam z siebie głośny pisk. W korytarzu posadził mnie na szafce i wsuną mi na nogi trampki.
-Gdzie to?-zapytałam kiedy szlismy juz chodnikiem.
-Tam na rogu- wskazał palcem szyld baru. Nagle zatrzymalam się i wybuchnęłam śmiechem.
-Niall nie masz na sobie koszulki debilu! -odepchnęlam go od siebie a on również zaczął si śmiać.
-Zaraz wracam!- krzyknął i pobiegł w stronę domu. Chryste i dlaczego on jest taki zajebisty? Bo inteligencja to nie grzeszy. Po kilku minutach wrócił ubrany w biało czerwona koszulkę na ramiaczka.
-Już. Ja pierdole- skwitował i ruszylismy dalej. Kiedy wchodziliśmy do baru popchnęlam go tak ze zamiast trafić w otwarte drzwi wylądował na szybie obok. Dla dziewczyny która siedziała po drugiej stronie musiało to si wydać dość...dziwne zapewne.
-Ej! Ładna jest a juz straciłem u niej szanse!- uderzył mnie z bara.
-Ty u każdej tracisz szanse- wzruszylam ramionami. Weszlismy do środka jak gwiazdy. Wszyscy na nas patrzyli, niektórzy się smiali a inni szeptali cos między sobą. Zajelismy wolny stolik i przejrzeliśmy menu.
-Co bierzesz?-zapytał
-No przyszliśmy na gofry więc gofry nie?
-A no tak, poprosimy dwa gofry z bitą śmietaną i truskawkami- powiedział do kelnera który wlasnie do nas podszedł.
-I dwie pepsi-dodałam
-Mamy tylko cole- odpowiedział notując nasze zamówienie.
-Jak to nie macie pepsi? Dziewczyna grzecznie prosi pepsi a ty mówisz że nie macie pepsi?- zaprotestował poważnym tonem. Usmiechnełam się próbując zapobiec roześmianiu sie na całą salę.
-Przepraszam ale niestety dziś nie będzie pepsi- spokojnie powiedział brunet. Widać było ze jest mega zestresowany a Niall nie zamierzał skończyć.
-Posluchaj chlopcze, cos ci powiem. My pepsi pijemy od 19 lat. Juz jako male dzieci zamiast mleka piliśmy pepsi. Nasze mamy przygotowywały nas na te czasy. Tak właśnie te ,synu, kiedy to pepsi będzie najpopularniejszym napojem. Jednak jak widać nie wszyscy zdają sobie sprawę ze istnieją tacy ludzie jak my. Przygotowywani od poczatku. Cola hah cola to-uniósł głowę by pomyśleć   - Cola a Pepsi..na prawdę nie czujesz różnicy?- chłopak patrzył to na niego to na mnie z miną totalnego nieogarniania sytuacji. Niall mówił tak poważnie a on nawet nie ma jak się wtrącić.
-Otóż chłopcze różnica jest. Dodam że znacząca. Widzisz, kiedy otwierasz puszkę z pepsi słyszysz 'psssss' rozumiesz?Pięc 's' . Jest to bardzo wyraźny dźwięk. Jednak gdy otwierasz puszkę z ..colą-wzdrygnął się na to słowo.    - Słyszysz jedynie 'pss'. Dwa 's'. Żadnej przyjemności z otwierania puszki, zero zachęty do picia. Myślę ze teraz poważniej podejdziesz do sprawy i nie powiesz chamskiego 'nie mamy pepsi' gdy ta sytuacja się powtórzy. Rozumiem ze jesteś tu jedynie kelnerem i nie do ciebie należy zaopatrywanie baru w towary ale..-podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.  -Ale zapamiętaj to co ci powiedziałem 'psssss' a 'pss'  to nie to samo chłopcze , nie to samo-pokiwał głową.
-Jednak ostatecznie poprosimy tą Cole. Możemy się poswięcić- powiedziałam i oddałam mu menu.
-Tak, dwie Cole- potwierdził Niall. Chłopak popatrzył na nas jak na idiotów i odszedł do kuchni. My spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jesteś, genialny haha to było genialne, epickie i takie ...Niallowe -pogratulowałam mu barwami
-Jezu widziałaś jego mine? Hahaha
-Cały czas patrzył na ciebie jak na kogoś kto spierdolił z psychiatryka
-Czuje sie spełniony, teraz mogę odejść w spokoju- powiedział spokojnie blondyn.




HahhaHahhah ja przepraszam ale dziś naszło mnie na coś dziwnego. Boze to serio jest tak głupie ze aż szok haha. No i tak jest. Komki Komki Komki!!!!!!!!!!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Harry

-Gemma niee przecież on przyjeżdża tak rzadko do domu, mogłaś powiedzieć wcześniej to w ogóle bym dzisiaj nie przychodziła-próbowałam przetłumaczyć mojej przyjaciółce że powinnam już iść. Nie powiedziała mi że jej brat przyjeżdża  dzisiaj a ja czuje sie głupio bo on serio nie ma czasu tu wpadać, ale oczywiście ona upiera sie żebym została. Wspomniałam że jej bratem jest Harry Styles? Taak ten Harry Styles-bożyszcze nastolatek i 'najlepiej ubrany mężczyzna roku' hah. W sumie to jest mi obojętne że jest super gwiazdą bo dla mnie jest po prostu młodszym, wkurzającym bratem Gemmy. Pamiętam że jak byłyśmy młodsi strasznie mi dokuczał i robił wszystko żebym sie wkurwiała. A potem poszedł do X Factora i stał się WOW WOW gwiazdą! Nie no nie ukrywam bo lubie ich muzykę ale on jako osoba pozostał dla mnie ''wkurzającym Haroldem''.
-Nie przesadzaj, a ty? Czy ty kurde często mnie odwiedzasz? Pf raz na miesiąc przyjedzie i zadowolona-udała obrażoną. No troche racji w tym jest. Mieszkam i pracuje w Londynie więc nie mam zby dużo czasu żeby tutaj wpadać.
-Okey nie wyciągaj moich błędów-zaśmiałam się    -A twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?-zapytałam
-No coś ty-pacnęła mnie w głowę   -Przecież ona cie traktuje jak córke-zachichotała
-W sumie, dobra zostanę-odpuściłam bo i tak by mnie nie wypuściła więc po co sie produkować?
-No i kocham cie-przytuliła mnie. Nagle po domu rozniósł dźwięk otwieranych drzwi. Nasze oczy zwróciły się w tamtą stronę a chwilę potem w progu staną Harry. Ubrany w  obcisłe czarne jeansy i zwykłą szarą koszulkę. Czy mam już płakać? On jest strasznie seksowny.. To przerażające że mówie to o ''wkurzającym Haroldzie''.
-Gemma!-krzyknął na widok siostry i rzucił się na nią by ją przytulic
-Harry,stęskniłam sie  -odwzajemniła uścisk brun...blondynka. Nie moge sie przyzwyczaić do zmiany koloru. Do pokoju weszła Anne i oczywiście jak to ona zakryła twarz rękami i kręciła głową a po chwili dołączyła do uścisku.
-Maaamusia-zaśmiał się i pocałował ją w policzek. A ja stałam oparta o ścianę czekając aż przestaną sie miziać hah.
-To ja pójde dokończyć obiad-Anne wróciła do kuchni a wzrok Harolda skierował się na mnie.
-Cześć jestem Harry,Gemma nie mówiła że zaprosiła koleżankę ale i tak miło poznać-wyciągnął do mnie ręke. Gemms od razu wybuchnęła śmiechem a ja popatrzyłam na niego podejrzliwie
-Ty sobie jaja robisz nie? -moja twarz wyrażała tysiąc emocji.Za to jego tylko jedną: ''o co chodzi?''. Po chwili ja też zaczęłam się śmiać jak głupia a loczek nie wiedział co sie dzieje.
-Nie pamiętasz jej?-Gemma wydusiła przez łzy
-Takiej twarzy sie nie zapomina ale ja nie kojarze cie. Byłaś na jakimś M&G?-jego głupota mnie powala. Ale on mnie serio nie poznał.
-Cóż 'wkurzający Harold' jakby mniej wkurzający-wzruszyłam ramionami w nadzieji że może jego przezwisko coś mu przypomni. Nagle stanął jak wryty i szeroko otworzył oczy.
-Nie, no bez jaj. Megan? -patrzył na mnie jakby zobaczył ducha
-Tadaaam!-zrobiłam teatralny ruch rękoma i zachichotałam
-O boże, ja cie nie poznałem . Przepraszam ale wow zmieniłaś sie-zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu.
-No troche sie zmieniłam za to ty..wcale haha-poczochrałam go po lokach na co rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie
-Ah tak nie tykać włosów-zauważyłam i odsunęłam ręce
-Cieszę sie że sobie przypomnieliście a teraz chodźcie na obiad-powiedziała Gemma i ruszyła w stronę kuchni a ja z Harrym za nią.
-W ogóle to mieszkasz tu jeszcze? Bo nigdy cie nie widziałem ani nic-kontynuował kiedy siadaliśmy do stołu
-Nie, przeprowadziłam się do Londynu a dzisiaj przyjechałam do Gemms tylko ze oczywiście nie powiedziała mi że ty tez będziesz-westchnęłam
-Oj miło odnowić stare kontakty-pokazał rząd śnieżnobiałych zębów
-Taak? Już nie uważasz mnie za pasztet?-zaśmiałam się a on tak jakby sie zawstydził? Ojj
-Jakbym mógł-uniósł ręce w obronnym geście.
-Dobrze proszę jedzcie-Anna postawiła na stole ostatni półmisek z jakąś sałatką i również usiadła.
-A gdzie Robin?-zapytał Harry
-Jeszcze w pracy, dzisiaj będzie do późna niestety
-Szkoda, wiecie co? Zostane na noc-ogłosił a ja zakrztusiłam się kawałkiem mięsa ktory miałam w ustach. Co? Ok to ja wracam dzisiaj. Nie no a miałam nie jechac po nocy. Mój boże...
-Tak?! Jejku synku to świetnie!-zachwycała się Anna
-Meg wszystko w porządku?-zapytała Gemma
-Tak tak, to ja jade dzisiaj bo, taak emm-nie wiedziałam jak sie wytłumaczyć. ''Słchajcie nie zostane na noc bo boje sie spać pod jednym dachem z chłopakkiem który cholernie mi sie podoba''? taa.
-Dlaczego? Nie ma mowy. Nie będziesz jechała nocą-zaprotestowała od razu blondyna
-Więc wyjade zaraz
-Oj Megan zostań, pewnie Gemms sie stęskniła bardziej za tobą niż za mną -wtrącił Harry. Taak no fajnie. Zajebiście bym powiedziała.
-Nie wiem czy to dobry pomysł-jeszcze próbwałam sie wymigać
-Nie to bardzo dobry pomysł, przecież masz gdzie spać ,spokojnie kochana zostajesz-skwitowała Anne i wszys
cy wrócili do jedzenia. Westchnęłam. Poczułam wzrok Harrego na sobie. Siedział na przeciwko mnie i bezczelnie sie na mnie patrzył.
-Wiesz, ciągle wyglądasz dziecinnie-zachichotał i wziął kęs kurczaka nie spuszczając ze mnie wzroku. O mój boże czy on chce mnie zabić?
-Zdaję sobie z tego sprawę Haroldzie nie musisz mnie uświadamiać-uśmiechnęłam sie sztucznie
-Dlaczego mówisz do mnie Harold?-zapytał. W tym momencie dopiero zdałam sobie z tego sprawę.
-Nie wiem. Z przyzwyczajenia-wzruszyłam ramionami
-Harry co u ciebie? U chłopaków? -zaczęła mama Harolda-_-znów to robie nawet myśle o nim 'Harold'hah. Ciągle traktuje go jak małe dziecko.
-U mnie po staremu nic nowego, a chłopaki jak zwykle zafascynowani swoimi laskami i każdą wolną chwilę z nimi spędzają. Niall sie nie rusza z domu po tej operacji ale dobrze sie czuje, Mówi że go cholernie boli czasami no ale to Niall,  nie okazuje tego
-A ty? Kiedy kogoś sobie znajdziesz?
-Być może niedługo-powiedział i ...kurwa! Mogłabym przysiąc że gdy to mówił przez  spojrzał na mnie!Co do cholery?Magan, Megan uspokój wyobraźnię.
-Masz kogoś na oku?-zapytała Gemma
-Można tak powiedzieć-odpowiedział tajemniczo
-hah a ona o tym wie?-ciagnęła dalej
-Myśle że sie domyśla-no ba ze sie domyślam...STOP! Co ja mówie., haha Przecież to nie o mnie.
*******
1:36. Od trzech godzin leżałam w łóżku i nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym debilu! Ja chyba wariuje . Haha zachowuje sie jak psychicznie chora osoba. Brzuch mnie bolał i trzęsły mi się ręce, a w środku rozsadzało mnie z nadmiaru emocji!Postanowiłam zejść do kuchni i zrobić sobie gorącą herbatę. Założyłam łapcie które dała mi Gemms. Biedroneczki -_-, i zeszłam po cichu na dół. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to otwarte drzwi prowadzące do ogrodu. Najpierw się przestraszyłam bo w mojej głowie zebrały się myśli typu :złodziej, morderca, gwałciciel ale po chwili zobaczyłam postać siedzącą na schodach z charakterystycznymi lokami. Oh jasne! Boże masz racje, jeszcze teraz mi go brakowało. Starałam się bezszelestnie nastawić wodę ale oczywiście :cholerne biedronki! Zachaczyłam butem o krzesło i prawie się przewróciłam. Nie wywołałam zbyt dużego hałasu lecz był on wystarczający by usłyszał go Harry. Na jego twarzy zagościł uśmiech. Siedział tam w samych bokserkach.
-Czemu nie śpisz?-zapytał
-Nie moge usnąć, przyszłam zrobić sobie herbatę-oznajmiłam i wyjęłam z szafki duży kubek
-Aha, jeśli zamierzasz pić w kuchni to zapraszam tutaj. Jest ciepło i w ogóle -powiedział klepiąc miejsce na betonie obok siebie.
-Okey -odpowiedziałam tylko tyle. Boże to on jest taki gorący a nie powietrze w okół.. Po kilku minutach zaparzyłam herbatę i wyszłam na taras. Rozejrzałam się w poszukiwani jakiejść poduszki. Powinna tu jakaś leżeć, jak zwykle. Jest! Wzięłam jedną z ławki i usiadłam na niej.
-A ty czemu nie śpisz?-zapytałam upijając łyk gorącego napoju.
-Nie wiem-wzruszył ramionami. Mruknęłam tylko  coś pod nosem jako znak że słyszałam. Zapadła niezręczna cisza.
-Nie jest ci zimno?-nagle zapytał
-Nie,  przecież jest ciepło-oh cóż za inteligentna wymiana zdań.
-Wiesz...jednak sie zmieniłeś i to bardzo, jesteś całkiem przystojny-zaśmiałam się. Co ja robie? I dlaczego mnie to tak dziwi? Normalnie wale prosto z mostu a przy nim sie krępuje no ale zaczęłam to skończe. Chłopak zwrócił wzrok w mojąc stronę.
-Całkiem?-uniósł kącik ust
-No kurwa jesteś mega gorący Styles wiesz czemu nie moge spać? Bo cholera, cały czas myśle o wkurwiającym Haroldzie i porównuje go do seksownego Harrego. Teraz pewnie myślisz że jestem idiotką bo ci to mówie ale ja też sie zmieniłam, nie daje już sobą pomiatać. -wypowiedziałam te słowa powoli akcentując każdy ważniejszy wyraz
-A wiesz dlaczego ja nie moge spać? Bo myśle o  przyjaciółce siostry w której byłem zabujany po uszy i porównuje ją to mega , mega ..meegaaa pociagającej dziewczyny która uważa że jestem seksowny. Czyż to nie idealny zbieg okoliczności?-zaśmiał się . Co? Myślałam że mnie wyśmieje albo chociaż rzuci jakiś wredny komentarz a on...Zabujany był? Jak? O boże.
-Ty sie we mnie kochałeś? Przecież nienawidziłeś mnie i to ze wzajemnością ii matko serio?-mówiłam z wielkim szokiem wymalowanym na twarzy
-Taa to chyba był mój sposób okazywania uczuć -podrapał sie po szyi. Nagle wpadłam na ciekawy plan.
-A jaki masz teraz sposób na okazywanie uczuć ?-zapytałam próbując wymusić z siebie seksowną chrypkę co mi się chyba udało. Chłopak odstawił kubek który miał w ręku i powoli przysuwał się do mnie. O jezu. Moje serce waliło jak oszalałe a brzuch zaczął boleć jeszcze bardziej. Nagle jego usta zetknęły się z moimi. Delikatnie mnie całował a jego ręce powędrowały  do moich.Ból brzucha ustąpił przyjemnemu uczuciu. To to nazywają tymi 'motylami' ?Po chwili odsunął się lekko ode mnie a ja spóściłam głowę czując jak się czerwienię. Zaśmiał się i oparł swoje czoło o moje.
-Czyli co teraz?-zapytał bawiąc się moimi palcami. Spojrzałam w jego zielone oczy.
-Nie wiem-odpowiedziałam uśmiechając się. Boże to sie dzieje na prawdę?
-Wracasz jutro tak?
-Yhy-wymruczałam pod wpływem jego dotyku
-Co powiesz na randkę?-zaproponował i wrócił do poprzedniej pozycji tylko że teraz siedział bliżej mnie.
-Bardzo
chętnie Haroldzie-zachichotałam i oparłam głowę na jego ramieniu
-Wow, chyba znowu sie w tobie zakochałem-powiedział a ja pocałowałam go w policzek






niedziela, 19 stycznia 2014

Harry cz1

Z dedykacją dla : Awwwww *-*    :**

Błądziłam po szpitalnym korytarzu w poszukiwaniu sali pielęgniarek gdzie miała być moja mama. Miała przyjść do szkoły podpisać jakieś dokumenty ale nie zjawiła się wiec to one przyszły do niej. Nagle przechodząc obok jednej z sal usłyszałam jakieś hałasy. Głos chłopaka roznosił sie po całym piętrze
- Odpierdolcie sie wszystkie ode mnie. Zmarnowali mi życie a teraz co? Kurwa nic już nie zmienicie!-z ciekawości odwróciłam głowę w stronę otwartych drzwi. Młody chłopak mniej więcej w moim wieku siedział na podłodze z wyciągniętymi nogami a wokół niego stały pielęgniarki, wśród nich moja mama. Najgorszym co tam zobaczyłam był wózek inwalidzki.  Wnioskuje że nie pogodził się jeszcze z tym co mu sie przydarzyło. Szkoda go, jest bardzo przystojny. Brązowe loki w kompletnym nieładzie, idealne rysy tworzy i tatuaże na ramieniu. Nie jest  zapewne łatwym pacjentem. Dlaczego to przydarza się ludziom którzy mają jeszcze tyle do przeżycia. Dlaczego to w ogóle się przydarza ludziom?
- trzeba było szybciej zapierdalać na tym motorze!-krzyknęła jedna z kobiet
-Amanda! Wyjdź-wskazała na drzwi moja mama. Laska zachowała się podle, przecież to pacjent.
-Alice to...
-po prostu wyjdz-powtórzyła spokojniejszym tonem a wysoka brunetka oburzona wyszła z sali mrucząc pod nowe coś typu ''gówniarz''
-posłuchaj chcemy ci pomóc, musisz jechać na rehabilitację. To dla twojego dobra-zwróciła sie do chłopaka
-nie chce waszej pomocy i ....kurwa powiedz tej Amandzie ze gdybym mógł teraz wsiąść na motor to wjechał bym jej nim w dupe!-wykrzyczał a na ostatnie słowa zareagowałam cichym chichotem. Ostry charakterek.
-zostawimy cie na razie ale przemyśl to. Prosze. Chodźmy opowiedziała do niego a potem zwróciła się di koleżanek.
-cześć, musisz to podpisać- podstawiłam jej pod nos papiery kiedy tylko wyszła z sali.
-juz juz, chodź tam do nas- zaprowadziła mnie d pokoju pielęgniarek i wypełniła dokumenty
-no. Proszę. Musze zadzwonić do Toma bo nie wiem co z tym chłopakiem opowiedziała i zaczęła grzebać w kieszeniach.
-co mu jest?-zapytałam
-sparaliżowany od pasa w dól. Rose poszłabyś do tamtej sali? Zostawiłam tam telefonu poprosiła
-ta jasne, lece
Wróciłam do sali i stanęłam niepewnie w drzwiach zastanawiając się czy powinnam zapukać. Ostatecznie weszłam do pomieszczenia rozglądając się w poszukiwaniu telefonu. Chłopak siedział na łóżku.
-to w ogóle nie miało być śmieszne-nagle usłyszałam zachrypły głos. Odwróciłam się w jego stronę
-co?-zapytałam zdezorientowana
-mówie ze gdybym miał ten motor serio wjechałbym nim w jej dupe-powiedział bez emocji
-emm taak, widzisz gdybyś wtedy posłuchał pielęgniarek mógłbyś ją jeszcze dogonić i zrobic to samo tyle że wózkiem -odpowiedziałam równie obojętnie. Na twarzy lokowateg pojawił się zadziorny uśmiech
-po co tu przyszłaś?-zapytał
-po telefon mamy
-jest pielęgniarka zatwierdził
-tak i chce ci pomóc ale widzę ze trafiła na pacjenta który boi się innego życia -próbowałam go jakoś podejść. Może to jakoś za skutkuje.
-nie boje SI! Nie znasz mnie-krzyknął
-nie krzycz. Skoro się nie boisz to dlaczego nie chcesz wsiąść na wózek?
-bo nie będę się ośmieszał!-ciągle mówił uniesionym głosem
-a tak serio?
-dlaczego w ogóle rozmawiasz z kaleką?-zapytał machając rękami
-jak to się stało?zadałam kolejne pytanie nie odpowiadając na jego. Na jego twarzy coraz bardziej widać było złość
-con cie to obchodzi?!
-nie no pytam tylko bo większość ludzi chce wrócić do dawnego życia i zastanawia mnie to jakie było twoje skoro nie chcesz do niego wrócić-widać że zagięłam go tymi słowami bo patrzył na mnie z lekko rozchylonymi ustami nie widząc co powiedzieć
-no bo jeżeli nie chcesz jeździć na rehabilitację to chyba do końca życia zamierzasz  pozostać kaleka-kontynuowałam
-przestań tyle gadać!-opowiedział poirytowany
-powiedziec ci dlaczego nie chce wsiąść na ten cholery wózek ?-uniosłam brwi.   -bo kiedy to zrobię każą mi wrócić do domu. Myślisz ze człowiek który praktycznie od rano do wieczora zapieprzał na motorze gdzie się tylko da i był kimś na dzielnicy może tak po prostu wrócić?!nie. Sam nigdzie nie rusze się na tym pieprzonym wózku...-spuścił głowę i głęboko westchnął
-i ....tak boje się, masz racje . boje się tam wrócić-usiadłam na krześle obok jego łóżka
-przyjaciele na pewno ci pomogą, rodzice
-przyjaciele?taa wszyscy nimi są kiedy możesz odpalić gaz i skopać komuś tyłek . a rodziców nie mam
-przykro mi
-spoko , nie musisz udawać ani użalać się nade mną
-powiesz mi co sie stało?-popatrzył na mnie przez chwile i powoli wypuścił powietrze
-brałem udział w wyścigu. Koleś zajechał mi drogę i wpadłem na drzewo. Obudziłem się w szpitalu bez czucia w nogach. koniec spotkania z ciekawym człowiekiem? Napiszesz książkę czy zbiera sądowi arc ze nie?zapytał sarkastycznie
-nie po prostu.......lubisz motory tak?
-idiotyczne pytanie
-to dlaczego nie spróbujesz
-bo to nie ma sensu?wiesz jakie SA szanse ze zaczne chodzić? Prawie żadne
-ale jednak SA
-słuchaj....-spojrzał na mnie pytająco
-Rose
-Rose, dajesz takie rady a nigdy ni byłaś w takiej sytuacji i uwierz mi nie oszukasz statystyk
-słuchaj....-powtórzyłam jego gest
-Harry
-Harry gdyby wszyscy myśleli w taki sposób nikt nie wyszedł by ze szpitala żywy, trzeba próbować
-skończmy ta dyskusje bi do niczego ona nie prowadzi-powiedział i wróci do pisania na laptopie
-jak chcesz....wielu ludzi oddało by dużo żeby dostać się na te rehabilitację a ty tak po prostu olewasz sprawę. Amanda miała racje rozwydrzony gówniarz z ciebie Harrym oznajmiłam i wyszłam z sali.


15 KOMENTARZ=NOWY IMAGIN