wtorek, 25 lutego 2014

Harry cz2

6 lat później

Harry pov
-Dwaj! Uderz mocniej! Jesteś ciotą czy mężczyzną?! Uderz!-krzyczałem na Toma gdy ten niezdarnie zadawał ciosy w  moją  stronę. No nie był mistrzem boksu, to pewne ale chciał zaimponować swojej dziewczynie. Dlaczego? Bo powiedziała mu że lubi niegrzecznych. Śmieszne. Na ale praca to praca, uczniów sie nie wybiera. 
-Dobra. Na dziś koniec. Biegnij do swojej lasi pochwalić się osiągnięciami-lekko z niego zadrwiłem.  Rzucił mi głupkowate spojrzenie i z niknął w drzwiach szatni. 
-Harry!-usłyszałem za sobą znany mi głos. Odwróciłem się w stronę wysokiej blondynki. Pytająco uniosłem brwi.
-Mayer odwołał trening więc w sumie już skończyłeś na dzisiaj-uśmiechnęła się przyjaźnie. Oh! W środku skakałem z radości. Dzisiaj nie mam na nic ochoty. Najchętniej padłbym na łóżko i wstał dopiero jutro. Gorszy dzień.
-Dobra. Dzięki Cat-posłałem jej szeroki uśmiech przez który zapewne w środku mdlała i wstawała ponownie by dalej na mnie patrzyć. Wiem.. Jestem okropny. Hah. W tej sprawie akurat się nie zmieniłem. Wiem że podobam sie kobietom. Nie wykorzystuje tego ale to wiem.  
Poszedłem do szatni i ubrałem się normalne ciuchy. Chwyciłem torbę i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych.

Meg pov
-Więc pomoże mi Pani ?-spytała cichym głosem dziewczyna siedząca na przeciwko mnie. Popatrzyłam pokrzepiająco na brunetkę i położyłam rękę na jej dłoni.
-Oczywiście. Takie moje zadanie-uśmiechnęłam się szeroko a za chwilę to samo pojawiło się na twarzy Kate. Szkoda mi jej. Na prawdę. Jej ojciec ją bije... w sumie to mało powiedziane. On ją katuje. Matke wyrzucił z domu rok temu i nie pozwala się kontaktować z córką. W jej oczach cały czas widać strach, nawet gdy jego nie ma w pobliżu. Nienawidzę przywiązywać się do klientów ale taka moja natura że biorę do siebie każdy problem z jakim do mnie przychodzą. Miesiącami ciągnące się sprawy nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jednak widok szczęśliwych ludzi wychodzących z sali rozpraw jest bezcenny. Tak więc i teraz mam nadzieje na dobre zakończenie. Założymy  sprawę o zakaz zbliżania i przekazanie wyłącznych praw do opieki nad Kate jej matce. Myślę również nad założeniem mu sprawy o znęcanie się nad córką ale Kate jeszcze się nad tym zastanawia. 
-Jest Pani najlepszą osobą jaką spotkałam-wstała, podeszła do mnie i przytuliła mocno. Odwzajemniłam uścisk i poklepałam ją po plecach.
-Dobrze. Hah. Nie będę już zajmowała czasu. Jeszcze raz dziękuję-podałyśmy sobie ręce.
-Nie ma za co. Skontaktuję się z tobą gdy ustalę coś nowego-kiwnęłam głową i zebrałam wszystkie papiery ze stolika.
-Dobrze. Będę czekała. Do widzenia!-pożegnała się i wyszła z kawiarni. Ja również wzięłam swój sweter i skierowałam się w stronę swojego biura które było niedaleko. 

Harry pov
Przechodząc obok salonu tatuażu oczywiście musiałem zatrzymać się na chwilę by popatrzeć jakie nowe wzory wystawili na wystawie. Hmm. Może nowa ozdóbka? Rozejrzałem się odruchowo i mój wzrok zatrzymał się na dziewczynie. Lekko kręcone, brązowe włosy opadały na jej ramiona a obcisła bluzka i rurki podkreślały jej idealną figurę. To ona. Ale czy to możliwe? Podobno wyjechała do Stanów. Patrzyłem w jej stronę z rozchylonymi ustami gdy nagle jej wzrok zetknął się z moim. Stanęła jakby zobaczyła ducha. Kubek który trzymała prawie wypadł jej z rąk. Staliśmy tak z kilka minut patrząc na siebie.Ocknąłem się i ruszyłem w jej stronę. Na jej ustach zagościł szeroki uśmiech i również szła ku mnie.
-Harry!-prawie krzyknęła gdy byliśmy już blisko siebie. Przytuliła mnie mocno,zaskoczony dopiero po chwili to odwzajemniłem. Byłem lekko zszokowany jej gestem. W sumie sam nie wiem dlaczego.
-Meg-wypowiedziałem jej imie bez większego sensu. Jej brązowe oczy lśniły jak zawsze. 
-Co u ciebie? Tyle lat...Pracujesz? Uczysz sie? O Boże chodźmy na kawe co?-zasypała mnie pytaniami tak szybko że zachichotałem pod nosem. Zawsze lubiła mówić. Dużo. Bardzo dużo. 
-Jasne. Tu jest kawiarnia-wskazałem na kolorowy szyld przed nami ukazujący różnegorodzaju smakołyki. 
-Przed chwilą stamtąd wyszłam, wezmą mnie za idiotkę . Chodźmy do Starbucks-zaśmiała się a ja nie mogłem oderwać od niej oczu. Cy to normalne że po tylu latch ja nadal czuje do niej to samo?
-To niesamowite że sie spotykamy. Pewnie tyle sie u ciebie wydarzyło. Musisz mi wszystko opowiedzieć-mówiła gdy przechodziliśmy na drugą stronę ulicy. Po chwili znaleźliśmy się w  planowanej kawiarni. Zajęliśmy wolny stolik i zamówiliśmy Mocha Frappuccino. 
-Co ty tu w ogóle robisz? Słyszałem że wyjechałaś-spytałem zaciągając się napojem.
-Wyjechałam ale wróćiłam niedawno. Teraz pracuje w jedej z kancelarii adwokackiej tu w Londynie-odpowiedziała. A jednak jej się udało.
-Gratuluje. Zawsze o tym marzyłaś. Jakieś ciekawe sprawy?-dopytywałem. Chciałem wiedzieć jak najwięcej o jej życiu. 
-Dzięki. Jest świetnie, mam super szefa a sprawy, każda na swój sposób jest ciekawa. Czasami w samym środku wychodzą na jaw takie rzeczy że wszystko obraca przeciwko niby temu niewinnemu. Mówie ci to jest takie fascynujące. Zawsze coś sie dzieje...-patrzyłem na nią lekko się uśmiechając gdy opowiadała o swojej pracy. Widać było że kocha to co robi. Mówiła o tym w tak emocjonalny sposób że chwilami myślałem że eksploduje. Nie zmieniła się. Nadal była piękna. Cudowny uśmiech, oczy.... Wszystko co tak bardzo kocham. Jest tak blisko. Jedak mogę powiedzieć że trochę spoważniała. Kiedy zobaczyłem ją na ulicy wyglądała tak... elegancko. Pamiętam ja jako roztrzepaną nastolatkę która nienawidziła elegancji. Kochała powycierane spodnie i rozciągnięte koszulki. Teraz to w sumie kobieta. Pani adwokat. Hah. Cudowna. 
-A ty Harry? Co u ciebie? Opowiadaj-zachęciła mnie. Oparłem głowę o ręce i zacząłem..
-Więc, jestem trenerem-wzruszyłem ramionami. Jej piskliwy głosik na chwilę przerwał moją dalszą wypowiedź
-O! Czego?-jej entuzjazm wywoływał u mnie śmiech. Oczywiste że ciągle jest tą świrniętą dziewczyną co kiedyś.
-Boksu, samoobrona i te sprawy
-Woow. To...super! Pamiętam że zawsze lubiłeś..emm -zaśmiałem się kiedy w myśli dokończyłem jej zdanie.Dokładnie.
-Się bić? haha taa myśle to mnie pchnęło do tej roboty-pokręcił głową.
-Masz kogoś?-zapytała. Moje źrenice poszerzyły się i patrzyłem na nią przez chwilę w milczeniu. 
-Nie...Nie mam nikogo-nie spuszczałem wzroku z jej twarzy chcąc znaleźć w niej jakąś reakcje. Nie wywołało to u niej niczego szczególnego
-Dawno się rozstaliście?-zmarszczyłem bwi nie wiedząc o co jej chodzi.
-Kto?-spytałem
-Noo ty i twoja była dziewczyna hah-zaśmiała się jakby jej pytanie było oczywiste. Postanowiłem spróbować. Filmowo... Szlag
-Sześć lat temu-jej oczy zaczęły błądzić po mojej twarzy a usta uformowały się w linię prostą. Lekko rozchyliła wargi jakby chciała coś powiedzieć ale nie wydusiła z siebie ani słowa.
-Harry ty.....nikogo nie miałeś?-po chwili wzięła głęboki oddech i spytała. 
-Nie, nikogo odkąd odeszłaś-powiedziałem i poczułem silne ukłucie w sercu. Wspomnienia z tamtego dnia były zbyt bolesne. Zdziwienie malowało się na jej twarzy.
-Dlaczego?
-Nie potrafiłem. Po prostu nikt nie był odpowiedni dla mnie. Każdą porównywałem do ciebie i każdej czegoś brakowało. Aż w końcu dałem sobie spokój-przyglądałem się jej reakcji. Lekko się uśmiechnęła a mi przez głowę przeszło pytanie. 
-Jestem rozwódką-powiedziała. Moje oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły. Nie mogłem uwierzyć w jej słowa. Ona miała męża? Dlaczego rozwód? Kiedy? Jak długo? Tysiące pytań krążyło w mojej głowie.
-Wyszłaś za mąż? Dlaczego sie rozwiodłaś? Długo byliście...razem?-powoli wypowiadałem kolejne nurtujące mnie pytania. Jej brwi się zmarszczyły jakby to nie było dobre wspomnienie.
-Tak.On był starszy, dużo starszy. W sumie sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Nie kochałam go. Spotkaliśmy się kiedyś na jakimś bankiecie i zaprosił mnie na kolacje. Teraz to wydaje sie śmieszne. Kupował mi prezenty, drogie ciuchy i w końcu mi się oświadczył. Byłam głupia i chciałam zacząć coś nowego więc się zgodziłam. Potem.... było dużo gorzej-spuściła głowę i zaczęła bawić się palcami. Mój mózg w zawrotnym tępie przetwarzał nowo zdobyte informacje. 
-Bił cie?-wzdrygnąłem się na samą myśl o tym że ktoś mógłby zrobić jej krzywdę.
-Nie. Zaczął pić, a ja stałam się jeg służącą. Nie miałam własnego życia przez dwa lata aż w końcu się zbuntowałam i odeszłam-przechyliła głowę i lekko uniosła kąciki ust. 
-Chuj-skwitowałem gotując się w środku. Gdybym kiedykolwiek spotkał tego gnojka rozwaliłbym mu łeb bez wahania.Ale teraz chce wiedzieć jeszcze coś. Musze zadać to pyatnie.
-Meg? Czy ty....ty jeszcze coś do mnie czujesz?-popatrzyłem na nią wyczekująco. Nadzieja.Uśmiechnęła się szerzej i położyła swoją małą, delikatną dłoń na mojej.
-Kocham cie Harry, to sie nigdy nie zmieniło-wplotła swoje palce między moje a kciuciem muskała moją skóre. Wstrzymałem oddech na jej słowa. Kocha mnie...Kocha mnie tak jak ja ją. Jestem...nie potrafiłem wyrazić swoich emocji w tym czasie.
-Czy my moglibyśmy?-jej dłoń mocniej się zacisnęła
-Tak. Myśle że teraz mogłoby się udać-dokończyla delikatnym, ściszonym głosem. Nie wytrzymałem. Zerwałem się z krzesła i ująłem jej twarz w dłonie. Mocno wpiłem się w jej usta i jedną ręke przeniosłem na jej talie aby podciągnąć ją do góry. Przylgnęła swoim ciałem do mnie jakby bała się że zaraz odejde. 
-Tak bardzo cie kocham -powiedziałem i wtuliłam się w zagłębienie między jej szyją a ramieniem. 

poniedziałek, 24 lutego 2014

Harry cz1

-Nie Harry! Ty w ogóle nie interesujesz sie tym co ja mam do powiedzenia! Nie zawsze musi być tak jak ty tego chcesz! Zrozum to. Ja też mam swoje potrzeby. Świat nie kręci sie tylko wokół ciebie i mnie. Nie wiem jak ty ale ja mam przyjaciół z którymi chce sie spotykać!-krzyczałam stojąc przed nim z zaciśniętymi pięściami co chwila wymachując rękami
-Przyjaciele którzy na twój widok ślinią sie jak buldogi! -warknął i zrobił krok do przodu
-Oh więc o to ci chodzi!? Jesteś zazdrosny? Serio? -powiedziałam z kpiącym uśmiechem. Oh chyba uraziłam dumę jaśnie pana. Nie dałam mu sie odgryźć.
-Na prawdę myślałam ze już ci przeszło. Rozumiem na początku, okey! Ale jesteśmy razem ponad rok! To chyba dość duzo czasu zeby zdać sobie z pewnych rzeczy sprawę.!-ciągle mówilam uniesionym glosem. Nie rozumiem dlaczego jest tak bardzo zazdrosny. Czy dałam mu kiedykolwiek do tego powód? Nie! Nigdy. To raczej ja powinnam sie o to martwic.
-Może za długo-powiedział cicho nie patrząc na mnie, tak jakby wcale nie chiał tego powiedzieć nagłos. Jakby to była myśl która właśnie przemknęła przez jego umysł,Moje oczy momentalnie sie rozszerzyly. Otworzyłam buzie zeby cos powiedziec ale nie bylam stanie niczego z siebie wydusić. Patrzyłam na niego a w moich oczach zaczeły gromadzić sie łzy. Ocknęłam sie i spościlam głowę. Mocno zacisnęłam oczy by nie pozwoloć cieczy sie wydostać. W duchu marzyłam żebym jednak źle usłyszała. Jednak jego reakcja potwierdzila wczesniejsze słowa.
-Meg-wyciągnął ręke w moją stronę a ja cofnęłam sie odruchowo. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na prawde te słowa wypłynęly z jego ust?
-Ja...Nie chciałem tego powiedzieć-jego rece wolno opadły wzdłuż ciala
-Ograniczam cie...Wiem...Może, może lepiej...-zaczęlam ale przerwał mi gwałtownie łapiąc moje dlonie.
-Nie Meg! Nie mów tego. Zapomnij o tym, prosze. Idź na to spotkanie. Zapomnij-założył kosmyk moich włosów za ucho
-Harry nie. Masz racje. Ty...nie jesteś gotowy na poważne związki. -walczyłam z łzami które mimowolnie spływały po mojej twarzy.
-Musisz sie wyszaleć. A ja chce już czegoś konkretnego. Nie będe cie hamowała. Chce zebys był szczęśliwy bo cie kocham ale ze mną...
-Ty do cholery jesteś całym moim szczęściem Meg!-wyrzucil ręce do góry.Nie. Już zdecydowałam.
-To dla twojego...
-Megan! Prosze cie . Nie pozwole ci odejść.-pokiwał głową jakby próbował to sobie w niej zakodować.
-Nie utrudniaj. Po prostu rozejdźmy sie, zostając w dobrych stosunkach. Za kilka lat, moze sie spotkamy. Opowiesz mi o swoim kolorowym życiu i o tym ze w końcu się ustatkowałeś. Będziesz miał żone , moŻe dziecko. Ja będe szanowaną prawniczką. Pogadamy jak najlepsi przyjaciele. To teraz nie ma sensu. Jesteśmy za młodzi. Harry, przecież to i tak by sie rozpadło. Wyobrażasz sobie nas jako rodzine ? Jako rodziców? Staruszków z wnukami?-mówiłam to lekko sie usmiechajac
-Tak. Tak Megan. Tak będzie-rozpaczliwie probował mnie przekonać
-Nie Harry. Popatrz na mnie-chwyciłam jego podbródek i unioslam tak zeby byl na równi ze mną.
-Ja cie kocham, nie zapomnij o tym-złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Ostatni pocałunek. Odeszłam od niego i ruszyłam w kierunku sypialni. Wiedziałam że nie wie co robić. Moje slowa go dobiły. Ale tak będzie lepiej dla nas obojga. Już od dłuższego czasu sie nie dogadujemy. Po prostu jest za wcześnie. Może gdybyśmy sie poznali później...Nie wiem. Wyciągnęlam ze schowka dużą walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Obraz przede mną był tak rozmazany ze prawie nic nie widziałam. Nie chciałam żeby widział moje łzy. Nie chciałam zeby cierpiał jeszcze bardziej. Stał za mną i co chwila wyciągał ręke żeby mnie dotknąć ale w ostatniej chwili ją cofał jakby bał sie że zniknę szybciej. Nagle usłyszałam jak zanosi się
płaczem. Mkkoje serce właśnie rozpadło sie na tysiące małych kawałeczków.Wzięlam głęboki wdech i schowałam twarz w dłonie. Pozwoliłam całej cieczy wypłynąć z moich oczu ale nie wydałam żadnego dźwięku. Znów mocno zacisnęlam powieki i wróciłam do pakowania. Po kilkunastu minutach krzątania sie po pokoju zasunęlam walizkę i rozejrzałam sie dookoła. Harry stał w tej sej pozycji co wcześniej. Podeszłam do niego i położyłam mu ręke na ramieniu.
-Do zobaczenia Harry-powiedziałam i chwyciłam uchwyt walizki. Pociągnęłam ją za sobą w stronę wyjścia. Ostatni raz popatrzyłam na mieszkanie i wyszłam. Wrzuciłam bagaże na tylne siedzenie auta i chwyciłam klamkę.
-Czekaj!-usłyszałam krzyk Harrego który właśnie wybiegł przed dom. Ruszył w moją stronę. Szybko odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę. W lusterku widziałam jak upada na kolana i uderza pięściami o betonowy podjazd. Ścisnęłam mocniej kierownicę i wyjechałam z naszej ulicy. Gdy dotarłam do zjazdu przy jakimś lesie zatrzymałam sie i przez chwilę siedziałam bezczynnie. Łzy ponownie zaczęly splywac mi po polikach. Już ich nie powstrzymywałam. Wybuchnęlam płaczem. Z całej siły uderzyłam w kierownicę przez co po okolicy rozległ się dźwięk klaksonu. Złapam swoje włosy i zaczęłam je ciągnąć by ulrzyć wewnętrznemu cierpieniu. Co chwilę z moich ust wydobywały się jęki rozpaczy. Zaczęłam krzyczeć i udeżać wszystko co było w zasięgu moich rąk i nóg. Po chwili bezradnie opadłam na fotel i cicho łkałam. 'To nie mogło sie udać' szeptałam z zamkniętymi oczami. Ciągle widziałam obraz Harrego klękającego na ziemi... całego we łzach....




___________________________________
No witam Was!! Dawno mnie tu nie było...w sensie że nic nie dodawałam;) No i tak oto dziś mnie naszło żeby napisać coś saaaaad. Na początku miało być jednoczęściowe ale im dłużej to pisałam tym więcej pomysłów na drugą część mi przychodziło do głowy. Więc będzie dwójeczka. Może niektorzy domyślą sie co w niej będzie^^
No i teraz pomarudze -_- A więc :CO DO CHOLERY ?!?! 3 KOMENTARZE? SERIO? SEEERIOOO? DZIĘKI, W MOIM I NOWEJ WSPÓŁAUTORKI IMIENIU. Nie wiem chyba ta zasada 10 komentarzy=nowy imag jakoś pomagała jednak bo pod jednym było 15 KOMENTATRZY. A kiedy ją zlikwidowałam 3' 5 max.....Więc pytam. Gdzie reszta? Ja wiem że niektórzy czytają na telefonach ale no chyba nie całe 12 osób. Wtedy serio, aż mi sie miło na serduszku zrobiło ze jednak był ktoś przez ten cały czas kto czytał to ale nie komentował....Ale kurde no weźcie sie zlitujcie....Wiecie jak ja kocham czytać komentarze? No i nie dajecie mi yej przyjemności ''super'' ''świetne''  ''woow faajne''  OK...NIBY SĄ...ALE MAM WRAŻENIE ZE TO TYLKO TAK ŻEBYM SIE ODPIERDOLIŁA.-_-
Więc to chciałam powiedzieć. Wow nigdy nie napisałam tak długiej notki...
A teraz jeszcze coś do mojej nowej współautorki:
.  .
U



Harry cz1

-Nie Harry! Ty w ogóle nie interesujesz sie tym co ja mam do powiedzenia! Nie zawsze musi być tak jak ty tego chcesz! Zrozum to. Ja też mam swoje potrzeby. Świat nie kręci sie tylko wokół ciebie i mnie. Nie wiem jak ty ale ja mam przyjaciół z którymi chce sie spotykać!-krzyczałam stojąc przed nim z zaciśniętymi pięściami co chwila wymachując rękami
-Przyjaciele którzy na twój widok ślinią sie jak buldogi! -warknął i zrobił krok do przodu
-Oh więc o to ci chodzi!? Jesteś zazdrosny? Serio? -powiedziałam z kpiącym uśmiechem. Oh chyba uraziłam dumę jaśnie pana. Nie dałam mu sie odgryźć.
-Na prawdę myślałam ze już ci przeszło. Rozumiem na początku, okey! Ale jesteśmy razem ponad rok! To chyba dość duzo czasu zeby zdać sobie z pewnych rzeczy sprawę.!-ciągle mówilam uniesionym glosem. Nie rozumiem dlaczego jest tak bardzo zazdrosny. Czy dałam mu kiedykolwiek do tego powód? Nie! Nigdy. To raczej ja powinnam sie o to martwic.
-Może za długo-powiedział cicho nie patrząc na mnie, tak jakby wcale nie chiał tego powiedzieć nagłos. Jakby to była myśl która właśnie przemknęła przez jego umysł,Moje oczy momentalnie sie rozszerzyly. Otworzyłam buzie zeby cos powiedziec ale nie bylam stanie niczego z siebie wydusić. Patrzyłam na niego a w moich oczach zaczeły gromadzić sie łzy. Ocknęłam sie i spościlam głowę. Mocno zacisnęłam oczy by nie pozwoloć cieczy sie wydostać. W duchu marzyłam żebym jednak źle usłyszała. Jednak jego reakcja potwierdzila wczesniejsze słowa.
-Meg-wyciągnął ręke w moją stronę a ja cofnęłam sie odruchowo. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na prawde te słowa wypłynęly z jego ust?
-Ja...Nie chciałem tego powiedzieć-jego rece wolno opadły wzdłuż ciala
-Ograniczam cie...Wiem...Może, może lepiej...-zaczęlam ale przerwał mi gwałtownie łapiąc moje dlonie.
-Nie Meg! Nie mów tego. Zapomnij o tym, prosze. Idź na to spotkanie. Zapomnij-założył kosmyk moich włosów za ucho
-Harry nie. Masz racje. Ty...nie jesteś gotowy na poważne związki. -walczyłam z łzami które mimowolnie spływały po mojej twarzy.
-Musisz sie wyszaleć. A ja chce już czegoś konkretnego. Nie będe cie hamowała. Chce zebys był szczęśliwy bo cie kocham ale ze mną...
-Ty do cholery jesteś całym moim szczęściem Meg!-wyrzucil ręce do góry.Nie. Już zdecydowałam.
-To dla twojego...
-Megan! Prosze cie . Nie pozwole ci odejść.-pokiwał głową jakby próbował to sobie w niej zakodować.
-Nie utrudniaj. Po prostu rozejdźmy sie, zostając w dobrych stosunkach. Za kilka lat, moze sie spotkamy. Opowiesz mi o swoim kolorowym życiu i o tym ze w końcu się ustatkowałeś. Będziesz miał żone , moŻe dziecko. Ja będe szanowaną prawniczką. Pogadamy jak najlepsi przyjaciele. To teraz nie ma sensu. Jesteśmy za młodzi. Harry, przecież to i tak by sie rozpadło. Wyobrażasz sobie nas jako rodzine ? Jako rodziców? Staruszków z wnukami?-mówiłam to lekko sie usmiechajac
-Tak. Tak Megan. Tak będzie-rozpaczliwie probował mnie przekonać
-Nie Harry. Popatrz na mnie-chwyciłam jego podbródek i unioslam tak zeby byl na równi ze mną.
-Ja cie kocham, nie zapomnij o tym-złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Ostatni pocałunek. Odeszłam od niego i ruszyłam w kierunku sypialni. Wiedziałam że nie wie co robić. Moje slowa go dobiły. Ale tak będzie lepiej dla nas obojga. Już od dłuższego czasu sie nie dogadujemy. Po prostu jest za wcześnie. Może gdybyśmy sie poznali później...Nie wiem. Wyciągnęlam ze schowka dużą walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Obraz przede mną był tak rozmazany ze prawie nic nie widziałam. Nie chciałam żeby widział moje łzy. Nie chciałam zeby cierpiał jeszcze bardziej. Stał za mną i co chwila wyciągał ręke żeby mnie dotknąć ale w ostatniej chwili ją cofał jakby bał sie że zniknę szybciej. Nagle usłyszałam jak zanosi się
płaczem. Mkkoje serce właśnie rozpadło sie na tysiące małych kawałeczków.Wzięlam głęboki wdech i schowałam twarz w dłonie. Pozwoliłam całej cieczy wypłynąć z moich oczu ale nie wydałam żadnego dźwięku. Znów mocno zacisnęlam powieki i wróciłam do pakowania. Po kilkunastu minutach krzątania sie po pokoju zasunęlam walizkę i rozejrzałam sie dookoła. Harry stał w tej sej pozycji co wcześniej. Podeszłam do niego i położyłam mu ręke na ramieniu.
-Do zobaczenia Harry-powiedziałam i chwyciłam uchwyt walizki. Pociągnęłam ją za sobą w stronę wyjścia. Ostatni raz popatrzyłam na mieszkanie i wyszłam. Wrzuciłam bagaże na tylne siedzenie auta i chwyciłam klamkę.
-Czekaj!-usłyszałam krzyk Harrego który właśnie wybiegł przed dom. Ruszył w moją stronę. Szybko odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę. W lusterku widziałam jak upada na kolana i uderza pięściami o betonowy podjazd. Ścisnęłam mocniej kierownicę i wyjechałam z naszej ulicy. Gdy dotarłam do zjazdu przy jakimś lesie zatrzymałam sie i przez chwilę siedziałam bezczynnie. Łzy ponownie zaczęly splywac mi po polikach. Już ich nie powstrzymywałam. Wybuchnęlam płaczem. Z całej siły uderzyłam w kierownicę przez co po okolicy rozległ się dźwięk klaksonu. Złapam swoje włosy i zaczęłam je ciągnąć by ulrzyć wewnętrznemu cierpieniu. Co chwilę z moich ust wydobywały się jęki rozpaczy. Zaczęłam krzyczeć i udeżać wszystko co było w zasięgu moich rąk i nóg. Po chwili bezradnie opadłam na fotel i cicho łkałam. 'To nie mogło sie udać' szeptałam z zamkniętymi oczami. Ciągle widziałam obraz Harrego klękającego na ziemi... całego we łzach....




___________________________________
No witam Was!! Dawno mnie tu nie było...w sensie że nic nie dodawałam;) No i tak oto dziś mnie naszło żeby napisać coś saaaaad. Na początku miało być jednoczęściowe ale im dłużej to pisałam tym więcej pomysłów na drugą część mi przychodziło do głowy. Więc będzie dwójeczka. Może niektorzy domyślą sie co w niej będzie^^
No i teraz pomarudze -_- A więc :CO DO CHOLERY ?!?! 3 KOMENTARZE? SERIO? SEEERIOOO? DZIĘKI, W MOIM I NOWEJ WSPÓŁAUTORKI IMIENIU. Nie wiem chyba ta zasada 10 komentarzy=nowy imag jakoś pomagała jednak bo pod jednym było 15 KOMENTATRZY. A kiedy ją zlikwidowałam 3' 5 max.....Więc pytam. Gdzie reszta? Ja wiem że niektórzy czytają na telefonach ale no chyba nie całe 12 osób. Wtedy serio, aż mi sie miło na serduszku zrobiło ze jednak był ktoś przez ten cały czas kto czytał to ale nie komentował....Ale kurde no weźcie sie zlitujcie....Wiecie jak ja kocham czytać komentarze? No i nie dajecie mi yej przyjemności ''super'' ''świetne''  ''woow faajne''  OK...NIBY SĄ...ALE MAM WRAŻENIE ZE TO TYLKO TAK ŻEBYM SIE ODPIERDOLIŁA.-_-
Więc to chciałam powiedzieć. Wow nigdy nie napisałam tak długiej notki...
A teraz jeszcze coś do mojej nowej współautorki:
.  .
U



niedziela, 23 lutego 2014

Witam!

Hejka!!
Więc jak pewnie zauważyliscie ostatnio przyjęłam nową osobę do prowadzenia bloga.No i teraz pytanie do was: Jak podoba się wam jej praca? Proszę o szczere odpowiedzi :D
Mi osobiście bardzo się podoba i nie żałuje swojej decyzji, z komentarzy wnioskuje ze wam raczej też. No ale może jednak jest ktoś kto chciałby się wypowiedzieć czy cos:P

poniedziałek, 10 lutego 2014

Harry cz.2

-Ej musisz wstać, Wiktoria, wstawaj-poczułam szturchanie. Mruknęłam coś pod nosem i odwróciłam się na drugi bok. Kac nie pozwalał wstać.
-Wiktoria twoja mama tu będzie za godzinę, prosze cie wstań musisz się ogarnąć-usłyszałam przy swoim uchu przeszywająco piękny głos. Otworzyłam jedno oko i ujrzałam chłopaka z lokami pochylonego nade mną. Harry!
-Moja mama?!-wrzasnęłam   -Tutaj?!-zerwałam się z łóżka ale zaraz opadłam na nie z powrotem łapiąc się za głowę. Boże skąd wie że jestem tutaj? O dziwo pamiętam wiele z wczorajszego wieczora, choć niektórych rzeczy serio nie chciałabym mieć w pamięci. Przystawiałam się do niego a prawie go nie znam, na razie nie zamierzam poruszać tego tematu. No chyba że sam zacznie....Ale strasznie mi wstyd. Jestem mu wdzięczna za to że nie pozwolił mi na wszystko.
-Dam ci jakieś proszki a ty się ubierz i umyj, obok pokoju jest łazienka-oznajmił. -a i masz mój sweter bo twoja bluzka jest w praniu ..ii spodenki też więc em no moje z niebie zjadą yy chwila-podszedł do szafki po drugiej stronie pokoju i pogrzebał w niej chwilę. Dopiero teraz zobaczyłam że jestem w samej bieliźnie. Skuliłam się bardziej żeby jak najwięcej zakryć.
-Wrzuć na siebie moje bokserki-rzucił mi je. Spoglądałam raz na niego a raz na bokserki które mi dał ze zdziwieniem no ale co mam zrobić?
-Okey to idę wziąć prysznic-powiedziałam i minęłam go, poszedł zaraz za mną ale zszedł na dół jak się domyślam po tabletki. Zdjęłam z siebie to co miałam i weszłam pod prysznic. Woda otrzeźwiła mnie jeszcze bardziej. Spłukałam z siebie ten cały wczorajszy zapach i ubrałam się w rzeczy Harrego. Przeczesałam trochę włosy jego grzebieniem. Mam nadzieję że nie będzie miał tego za złe. Spojrzałam na siebie w lustrze, nie powiem sweterek Hazzy pasował mi ale te bokserki...Czuję sie w nich nieswojo. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę schodów.
-Już? To chodź na dół-zawołał mnie. Przeszłam przez salon aż odnalazłam kuchnię. Przestronna, czarne meble nadawały jej nowoczesny wygląd. Na środku stał stój nie za duży ale w sam raz. Na lodówce przyczepione były zdjęcia jego i reszty chłopaków których poznałam wczoraj oraz zdjęcie jakiejś dziewczyny. Ładnej dziewczyny. No ale w sumie co się dziwić. Taki chłopak. Tylko dlaczego mnie podrywał?
-Proszę. Weź to. Powinno pomóc.-podał mi dwie tabletki i szklankę wody.
-Dzięki-połknęłam je i odstawiłam szklankę na blat.
-Dobrze ci w moich rzeczach-zaśmiał się
-Też tak uważam-odpowiedziałam tym samym      -yy Harry?-oparłam się o stół
-Hm?-odwrócił się w moją stronę. Ołcz. Czy on...On nie ma na sobie koszulki? No ewidentnie. Zlustrowałam go wzrokiem, wzięłam głęboki wdech i skupiłam się na tym co chciałam powiedzieć.
-Bo ...Dzięki-zaczęłam
-W sumie to nie ma za co no -wzruszył ramionami
-No właśnie nie wiesz jak dużo jest rzeczy za które bym mogła dziękować
-Na przykład?-uniósł brwi
-Na przykład za to że mnie nie odwiozłeś do domu w takim stanie, na przykład że nie wykorzystałeś tego że byłam upita i jeszcze sama tego chciałam,na przykład za to że teraz mnie nie olałeś-uśmiechnęłam się
-Nie wykorzystałbym tego nawet gdybym cie nie znał, gdybym cie odwiózł do domu to mi też zapewne by się oberwało więc...A teraz to jakbym mógł cie olać? Nie jestem dupkiem.
-No więc jeszcze raz dzięki.I sorry za to wczoraj. Ja taka nie jestem iii -nie wiedziałam co jeszcze powiedzieć
-Wiem, spoko, alkohol, w sumie to troche moja wina bo to ja cie upijałem-zaśmiałam się na to. On mnie upijał. I się tak słodko przyznał.
-Ojjj tak na prawde to było fajnie-wytknęłam język
-Też tak myśle, a serio to jestem w szoku że wszytko pamiętasz
-Słaba głowa ale pamięć dobra-usiadłam na jednym z krzeseł
-A co do mojej mamy too jak ona? Skąd wie że tu jestem?-oparłam się na rękach
-Dzwoniła do ciebie rano z tysiąc razy więc w końcu odebrałem i powiedziałem jej gdzie jesteś
-Aha, okey....ale jak ja wrócę do domu w takim stroju? Matkoo-schowałam twarz w dłonie
-Oj będziesz w samochodzie luz, zjesz coś?-zapytał i podszedł do blatu
-Nie nie chce robić kłopotu-machnęłam ręką
-Jaki kłopot? Zrobie nam kanapki-zaczął szperać w lodówce i po szafkach
-To pomoge ci chociaż-wstałam i podeszłam do niego. Czemu on nie ma tej jebanej koszulki? Wiktoria nie patrz. Nie możesz. Ogarnij sie babo!
-No dobra to zrób herbatę
-Okey-sięgnęłam po czajnik który stał na kuchence i nalałam wody. Odstawiłam go w poprzednie miejsce i włączyłam gaz. Chciałam zapytać gdzie trzyma herbatę ale nie było go tam gdzie przed chwilą.Rozejrzałam się ale w zasięgu mojego wzroku również go nie było. Zajrzałam do szafki nade mną. Jest! Ta moja intuicja. Ah. Postawiłam przed sobą dwie szklanki i chciałam już wsypywać granulki ale nagle poczułam czyjeś ręce na udach. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Harrego wpatrującego się we mnie jak w obrazek.
-Gdzie byłeś?-zapytałam i próbowałam zsunąć jego ręce ze mnie ale bezskutecznie.
-Powiesić twoje ciuchy-uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
-Harry?-spojrzałam na jego ręce trzymające mój/jego sweter
-Jesteś taka seksowna-nachylił się nade mną a ja zaczęłam się go bać. Pomógł mnie a teraz co zamierza? Zgwałcić mnie?
-Nie bój sie mnie Wiki, spokojnie-wyszeptał mi do ucha a ja zadrżałam na jego ochrypnięty głos rozchodzący się w moim ciele.
-Co ty..?-nie dał mi dokończyć
-Ciii-przyłożył palec do moich ust i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi i schodząc do obojczyka. Cicho jęknęłam. Czułam jak sie uśmiecha. Uniósł głowę tak że teraz byliśmy na równym poziomie.
-Jeden pocałunek-wymamrotał i zatopił swoje usta w moich. Odwzajemniłam to. Nie powinnam. Ale nie mogę mu się oprzeć. Odleciałam. Świat wokół mnie przestał istnieć, byłam tylko ja i on. Uśmiechnęłam się gdy przygryzł moją dolną wargę. Odsuną się lekko ode mnie.
-Nie-szepnęłam. Spojrzał na mnie pytająco.
-Nie przestawaj Harry-uniosłam wzrok tak że nasze spojrzenia się spotkały. Po tym jak dostał pozwolenie już sie nie powstrzymał. Przyległ do mnie całym ciałem i zaczął namiętnie całować. Lekko rozchyliłam usta a nasze języki zaczęły toczyć zaciętą walkę. Warknął seksownie we mnie kiedy pociągnęłam go za włosy. Pod jego ciężarem musiałam prawie położyć się na blacie tym samym strącając szklankę która stała za mną. Huk rozbijającego się szkła oderwał mnie na chwilę od chłopaka. Zerknęłam na podłogę ale nie dane mi było patrzeć długo.
-Jebać to-gwałtownie przekręcił moją głowę. Przejechałam dłonią po jego brzuchu zatrzymując się przy lini jego bokserek. Przyległ do mnie jeszcze bardziej a ja zwinnym ruchem pozbawiłam go odzienia dolnego,odsłaniając tym samym jego duże napięte juź przyrodzenia Stał teraz przy mnie całkiem goły. Jemu to raczej nie przeszkadzało. Nie przestawając mnie całować sięgnął do mojego swetra i szybko odrzucił go gdzieś na bok. Zakryłam się rękami ale Harry odsunął je a zastąpił swoimi. Masował moje piersi i jednocześnie składał mokre pocałunki na szyi aź doszedł do obojczyka. Spojrzał na mnie spod burzy loków. Po woli zjeżdżał jedną ręką po moim brzuchu ciągle na mnie patrząc. Przymknęłam oczy i przygryzłam wargę kiedy znalazł się przy mojej kobiecości.
-Jesteś piękna-wyszeptał mi do ucha i wszedł we mnie palcami. Napięłam mięśnie i głośno jęknęłam wbijając paznokcie w plecy Harrego. Zaśmiał się i przyśpieszył we mnie. Wygięłam się w łuk a on zjechał językiem w dół mojego ciała i wrócił z powrotem do ust. Na ten gest przeszły mnie ciarki. Wyjął ze mnie palce i dosłownie zerwał bokserki. Raczej juź mu nie posłużą. W tym momencie po domu rozległ się dźwięk dzwonka.
-Cholera-warknął mi koło ucha wyraźnie zniesmaczony gościem za drzwiami.
-Chwila!-krzyknął i zmierzył mnie wzrokiem. Nie wiedziałam co robić.
-Harry daj mi jakieś spodnie!-krzyknęłam a bardziej pisnęłam nakładając na siebie niedawno zdjęty czarny sweter. Chłopak miał już na sobie bokserki. Rozejrzał się i gdzieś pobiegł. No tak. Co on kurwa zwiał? Czy...Jezu to mama. Jak ona nas zobaczy w takim stanie to...Wole nie myśleć co będzie.
-Ubieraj się-rzucił w moją stronę jakieś dresy. Szybko wsunęłam je na siebie ale musiałam ciągle trzymać je żeby ze mnie nie spadły.
-Mogę otwierać?-zapytał podchodząc do mnie już w pełni ubrany. Poprawiłam włosy i jeszcze raz podciągnęłam spodnie.
-Tak-pokiwałam głową. Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Jak on to robi że z każdym jego dotykiem pragnę go coraz bardziej? Podszedł do drzwi, obciągnął koszulkę i otworzył je. Do domu wpadła moja mama.
-Wiktoria!Dlaczego nie zadzwoniłaś ?! Ja sie martwiłam!-podeszła do mnie i przytuliła.
-Nie mam kasy na koncie a chciałam wracać do domu iiii no poznałam dzisiaj...wczoraj Harrego-wskazałam na chłopaka który jej pomachał.    -no i wziął mnie do domu, przepraszam-skłamałam ale mam nadzieję że zabrzmiało to wiarygodnie.
-Oh nigdy więcej mi tego nie rób-pogroziła mi palcem
-A co to?-zapytała przenosząc wzrok na szkło rozrzucone na podłodze. Harry zaśmiał się i odpowiedział.
-To nic , niechcący stłukłem szklankę-machną ręką.
-Dobrze dziękuję ci chłopcze że się nią zaopiekowałeś na prawdę-podała mu rękę
-Nie ma za co, dobrze nam było-palnął a ja rzuciłam mu mordercze spojrzenie. Mama nie wiedziała co na to odpowiedzieć więc postanowiła zakończyć to szybko i bezboleśnie. Cieszyłam się. Mimo tego co przed chwilą się między nami wydarzyło czułam się nieswojo z nim i moją mamą w jednym pomieszczeniu.
-To będziemy jechały -mama podeszła do drzwi
-Emm idź do auta ja zaraz dojdę-kiwnęłam jej ręką. Posłuchała i wyszła z mieszkania. Harry nachylił się nade mną.
-Serio zaraz dojdziesz-zaśmiał się i musną dłonią okolice bikini.
-To nie powinno...-nie dał mi dokończyć
-Ale się zdarzyło i chyba nie żałujesz, prawda? -złapał mnie za biodra i zetknął nasze czoła. Nie żałowałam. Nie żałowałam ani jednej sekundy spędzonej tutaj z nim. Przypomniałam sobie o mamie czekającej w samochodzie.
-Nie żałuję-szepnęłam mu zalotnie do ucha na co bardziej ścisnął moje uda
-Jednak teraz muszę już iść-odepchnęłam go od siebie i szłam przed siebie. Czułam na sobie jego wzrok, na pewno mi się przyglądał.






BYĆ MOŻE NAPISZE JESZCZE JEDNĄ CZĘŚĆ :D ALE TO NIC PEWNEGO :D

niedziela, 9 lutego 2014

Harry cz.1

-A więc jakieś konkretne  życzenie?-zapytał chłopak kiedy doszliśmy do baru. Swoją drogą ten Zayn serio musi być bogaty skoro ma w domu bar...i zamawia sobie barmana
-Em nie znam się, wybierz coś dobrego i niezbyt mocnego-posłałam mu lekki uśmiech. Tak w sumie to nie wiedziałam za bardzo co robić.  Prawie nie bywałam na imprezach, a na pewno nie z takim chłopakiem.
Harry zamówił coś czego nazwy nie potrafię wymówić i odwrócił się w moją stronę.
-A więc Wiktoria, skąd jesteś?-zapytał przeczesując loki
-Przeprowadziłam się z Polski  a teraz mieszkam obok Nialla-oznajmiłam siadając na wysokim krześle przy ladzie. W tym momencie barman podał nam nasze drinki.
-Horan ma szczęście-powiedział patrząc na mnie hipnotyzującym wzrokiem a jednocześnie upijając łyka napoju. Zrobił to w taki sposób że ciarki przeszły po całym moim ciele.
-Dlaczego?-spytałam próbując zrobić to tak samo jak on przed chwilą ale chyba niezbyt mi to wyszło bo na jego twarzy pojawił się lekko drwiący uśmieszek.
-Bo ma obok siebie tak fajną dziewczynę-na te słowa zaciągnęłam się mocniej alkoholem który otrzymałam, i co ja mam niby teraz powiedzieć?Dzięki?
-Oh ja tam mu bardziej zazdroszczę kolegów-uniosłam brew. Po co ja to powiedziałam? Wkopuje się...Ale z drugiej strony miałam być pewna siebie więc co mi szkodzi.
-Mam nadzieję że się zaprzyjaźnimy -znowu spojrzał na mnie wzrokiem który przyprawiał mnie o dreszcze.
-Myślę że się dogadamy-puściłam mu oczko
-Ładnie wyglądasz-zlustrował mnie wzrokiem
-Dziękuje ty też niczego sobie....a swoją drogą to to chyba nie jest coś 'niezbyt mocnego'-spojrzałam na mojego drinka. Mocno dawał kopa, czułam już jak alkohol powoli opanowuje moje ciało.
-Mogłem zamówić coś po czym od razu byś odjechała ale cie oszczędziłem-powiedział kiwając na barmana o następną kolejkę.
-Oh czyli mam ci dziękować?
-W sumie....-wzruszył ramionami
-Ale nie zamierzam-zaśmiałam się     -Długo się znacie? Z Niallem?-zapytałam biorąc kolejny drink
-Można powiedzieć od dziecka, wiesz taka nierozłączna paczka
-Wiesz.....życie to jest do dupy-zaczęłam
-Dlaczego?
-Nie wiem ale jest do dupy, no bo patrz, wyjechałam z tej jebanej Polski nie? No niby fajnie i w ogóle no ale kurwa ja tu nie pasuje.....
*HARRY POV*
W tej dziewczynie jest coś co mnie do niej przyciąga. Uśmiech?Oczy?Jest inna niż reszta. Podoba mi się nie powiem że nie. Wydawała się taka nieśmiała ale widzę że się rozkręca.Do tej pory żadna laska nie wywołała we mnie tylu emocji na raz, zazwyczaj była to tylko żądza seksu i tyle. Teraz jest to żądza seksu i to dużo większa ale i chęć poznania jej bliżej.
-No i widzisz....Harry-wymruczała. Nawet nie wiem co do tej pory mówiła.    -Tak to było.... nikt tam mnie nie chciał-rozłożyła bezradnie ręce i wylała na siebie resztkę napoju który został w szklance
-opss haha sie wylało-zrobiła wielkie oczy i zaczęła się śmiać
-Czekaj wytrę to-sięgnąłem po chusteczkę i zacząłem ścierać napój z jej nóg. Spojrzałem na nią spod loków. Słodko a za razem naiwnie się uśmiechała.
-Masz baaardzo duże ręce -przechyliła głowę i się mi przyglądała. Zaśmiałem się tylko i 'wróciłem do jej nóg' jakkolwiek to zabrzmiało... Nagle poczułem jej dłoń na podbródku. Spojrzałem w górę i podniosłem głowę. Ciągle patrzyła na mnie tymi czekoladowymi oczami, jednak była bliżej niż wcześniej. Nachyliła się i złożyła lekki pocałunek na moich ustach. Odrzuciłem chusteczkę na bok i powtórzyłem jej ruch ale bardziej zachłannie. Chwyciła moje loki w dłonie i lekko pociągnęła na co wydałem z siebie cichy jęk,co ją widocznie zadowoliło bo pogłębiła nasz pocałunek. Zsunęła się z krzesła na którym siedziała coraz bardziej napierając na mnie. Poziom alkoholu we krwi jeszcze bardziej zwiększał napięcie między nami. Owinąłem ręce wokół jej talii i przycisnąłem ją do siebie tak że przestrzeń między nami już nie istniała.Po woli zsuwałem dłonie w dół po jej plecach aż do pośladków. Ścisnąłem je a ona głośno jęknęła mi w usta. Uniosłem ją lekko, a ta oplotła nogi wokół mnie. Zerknąłem w bok. Barman patrzył się na nas. Złapałem ją mocniej i powoli oddaliłem się od zaludnionego miejsca. Znałem chate Malika więc zwinnie przedostałem się z nią na rękach w drugi koniec ogrodu gdzie impreza nie miała wstępu. Przycisnąłem ją do muru domu. Przez całą drogę nie przestawała mnie całować. Złapałem ją za biodra i przejechałem dłonią po jej odkrytym brzuchu, na co uśmiechnęła się.
-Panie Styles, jest Pan niesamowicie przystojny i pociągający-powiedziała a raczej wybełkotała unosząc głowę. Jej oczy w połączeniu z nieziemskim i pożądliwym uśmiechem łączyły się w mieszankę wybuchową od której nie mogłem oderwać wzroku. Zaczęła rozpinać moją koszulę odsłaniając tym samym tatuaże na klatce piersiowej.
-Mmmm ładne-przejechała palcem po jednym z ptaków. Przysunęła się bliżej mnie a ja wpiłem się w jej usta. Nie mogłem już wytrzymać. Czuję że potrzebuje jej, potrzebuje jej pocałunków. Zawsze.Bez przerwy. Skończyła z moją koszulą, więc ja nie pozostałem dłużny. Miałem ułatwione zadanie ponieważ jej bluzka nie posiadała ramiączek. Zwinnym ruchem osunąłem ją na dół, odkrywając jej czarny stanik. Oblizałem usta na jej pełne kształty, a ona tylko się zaśmiała i wzięła moją twarz w dłonie. Zjechała rękami na mój tors kreśląc ślady wokół moich tatuaży.Zatrzymała się nad rozporkiem moich spodni i cicho jęknęła odchylając głowę abym miał lepszy dostęp do jej szyi. Przejechałem językiem po linii jej szczęki a potem po wardze. Złapała zębami moje usta a po chwili zamieniła to w namiętny pocałunek. Lekko się zachwiała i prawie upadła ale zareagowała na to śmiechem i wróciła do poprzedniego zajęcia. Znów zsunęła ręce do mojego rozporka ale tym razem rozpięła go. Chciała dobrać się do bokserek ale złapałem ją za ręke.
*WIKTORIA POV*
-Nie tak szybko mała, też jestem pijany ale mam do ciebie szacunek-złapał mnie za ręke i pocałował delikatnie w policzek. Co on odwala?Oboje wiemy że tego chce.
-Marzysz o tym-wyszeptałam mu do ucha.Zaśmiał się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo, ale ty tego nie chcesz, gdybyś była trzeźwa wątpię żebyś powtórzyła którąkolwiek z tych rzeczy.
-Nie pierdol, nie bądź taką cnotką, gdybym nie przyszła tu z Niallem przeleciał byś mnie bez zastanowienia -wzruszyłam ramionami
-Ale wiesz co?-dodałam a ten spojrzał na mnie pytająco   -jest tu wielu chłopaków którzy spełnią każdą moją zachciankę.Więc do widzenia Harry-bąknęłam i ruszyłam w stronę gdzie odbywała się impreza.
-Ej czekaj!-krzyknął
-Zmieniłeś zdanie przystojniaku?-zachwiałam się i opadłam mu w ramiona ale zaraz się pozbierałam.
-Nie ale podciągnij bluzkę-spojrzał na mój odkryty dekolt. Wsunęłam materiał wyżej i chciałam już odejść ale poczułam jak łapie mnie za rękę.
-Nigdzie nie pójdziesz-powiedział i zaczął prowadzić mnie w drugą stronę
-Ej ej! No gdzie? Ja idę tam-wskazałam na dom sąsiada   -tam-poprawiłam się pokazując bawiących się ludzi
-Nie ty idziesz tam gdzie ja
-Podobają mi się twoje zamiary Styles-podreptałam małymi kroczkami za nim. Przeszliśmy kawałek i zatrzymałam się. Odwrócił się do mnie.
-Już nie mogę-spojrzałam na moje szpilki. Stopy piekły mnie strasznie i do tego ten brak koordynacji nie pomagał w utrzymaniu się w linii prostej.Położyłam się na asfalcie i zsunęłam buty z nóg.
-Wstaaań Wiki-wyciągnął rękę
-Nie chce mi sie-mruknęłam i zamknęłam oczy
-Przeziębisz się, jest zimno a ty nic na sobie nie masz. Wstawaj-Tym razem to ja wyciągnęłam do niego ręce
-Nie mam siły, na rączki?-spojrzałam błagalnie.Podszedł do mnie i wsunął ręce pod moje nogi i plecy.
-Idziemy do mnie bo nie sądze żeby twoja mama była zadowolona widząc cię w takim stanie-oznajmił i ruszył dalej. Wtuliłam się w jego ciepły i jakże umięśniony tors. Zimny wiatr owiał moje ciało. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że jest na prawdę chłodno, zatrzęsłam się. Harry przycisną mnie bardziej do siebie.
*HARRY POV*
-Roksi musimy wracać bo matka nas zajebie-zaczęła coś mruczeć w nieznanym mi języku, przypuszczam że po polsku.
-ciii, już jesteśmy.....

środa, 5 lutego 2014

Niall

-Mysiu Pysiu, Słonko moje, wstawaj i zrób mi śniadanie- usłyszałam przy uchu delikatny męski głos. Przeciągnęlam się wydając z siebie pomruk niezadowolenia.
-Niaaall nie możesz sobie chociaż raz zrobić sam?- przetarłam oczy i zobaczyłam blondyna wpatrującego sie mnie. Codziennie rano to samo. Chłopak 19 lat a nie potrafi zrobić sobie śniadania.
-Serio chcesz żebym spalił tą chatę?-uniósł brwi
-Wiem. Dobra, już ide- oznajmiłam i zrzucilam z siebie kołdrę. Na twarzy chłopaka od razu zagościł szeroki uśmiech a ja tylko pokiwałam głową i podeszłam do szafy w poszukiwaniu jakiś ubrań.
-Wiesz że tu niedaleko otworzyli jakiś nowy bar?-położył się na łóżku i bawił się moim stanikiem...
-Tak? Jakieś specjalności mają?- zapytałam i wyrwałam mu moją własność z ręki.
-Nie wiem, nie byłem alee można by się przejść. Na przykład dziś, jako śniadanie, gofry?-wyszczerzył się gdy ogłosił swój niecny plan.
-Dlatego mnie obudziłeś? Bo nie chce ci się samemu iść do baru? Serio? Serio Horan?- ułożyłam ręce na biodrach i patrzyłam na niego wkurzona.
-Niee, po prostu pomyślałem ze też będziesz chciała pójść- zrobił niewinną minę i przechylił głowę.
-Jeżeli nie mają tam dobrych gofrów to masz przejebane Horan-pogroziłam mu palcem śmiejąc się przy tym.
-Też cie kocham-posłał mi buziaczka. Machnęłam tylko ręką i ściągnęłam bluzkę. Próbowałam zapiąć stanik ale za nic nie chciał ustąpić.
-Mógłbyś?-zwróciłam sie do chłopaka który zaraz znalazł się przy mnie i zrobił to o co go poprosiłam. Nagle poczułam jego ręce na mojej talii.
-To nie jest naturalne- powiedziałam kręcąc się w reakcji na jego delikatne gilgotanie.
-Co?
-Że ja się przebieram a ty się na mnie gapisz i...i mi to w ogóle nie przeszkadza-zachichotałam. Taka jest prawda. Nie, nie jesteśmy parą, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie pamiętam momentu kiedy bym wstydziła się czegokolwiek przy nim zrobić. Wiem że on postrzega mnie tylko jako przyjaciółkę i ja jego też ale gdy ktoś patrzy na nas z boku może stwierdzić ze jesteśmy razem. Hah. Ogólnie to jesteśmy dziwni. Czasami zachowujemy się tak jakbyśmy zatrzymali się na szesnastym roku życia. Nie dziwię ze niektórzy uważają nas za 'psychicznych' i to dosłownie. Nie raz spotkaliśmy się z tym ze ludzie myśleli ze cierpimy na jakąś chorobę związaną z psychiką. Haha, dla nas to tylko kolejny powód do śmiechu i robienia jeszcze głupszych rzeczy.
-A kiedy tak nie było? Dziewczyno, przecież jesteśmy Niall i Meg, niezniszczalni, nierozłączni i na zawsze. A to ze się przede mną rozbierasz mi w ogóle nie przeszkadza. Rzekłbym nawet że jestem zauroczony twym widokiem- przytulił mnie do swojego nagiego torsu i oparł głowę na ramieniu.
-Wiem. Kurwa jesteśmy popierdoleni, czy to oby na pewno nie podchodzi pod jakąś chorobę psychiczną?-zaśmiałam się
-W sumie ja trochę na pedofila się zachowuje ale ty...nie ty jesteś czysta -pocałował mnie w policzek i podał spodenki które miałam założyć.
-To dobrze- powiedziałem i związałam włosy w kok.
-Len poziom hard gdy nawet nie chce ci się rozczesać włosów- skomentował kręcąc głową na co wzruszylam ramionami.
-Zanieś mnie do drzwi- rozkazałam wyciągając ręce w jego stronę. Blondyn uśmiechnął się i wziął mnie na ręce.
-Oczywiście Królowo moja-podrzucił mnie przed co wydalam z siebie głośny pisk. W korytarzu posadził mnie na szafce i wsuną mi na nogi trampki.
-Gdzie to?-zapytałam kiedy szlismy juz chodnikiem.
-Tam na rogu- wskazał palcem szyld baru. Nagle zatrzymalam się i wybuchnęłam śmiechem.
-Niall nie masz na sobie koszulki debilu! -odepchnęlam go od siebie a on również zaczął si śmiać.
-Zaraz wracam!- krzyknął i pobiegł w stronę domu. Chryste i dlaczego on jest taki zajebisty? Bo inteligencja to nie grzeszy. Po kilku minutach wrócił ubrany w biało czerwona koszulkę na ramiaczka.
-Już. Ja pierdole- skwitował i ruszylismy dalej. Kiedy wchodziliśmy do baru popchnęlam go tak ze zamiast trafić w otwarte drzwi wylądował na szybie obok. Dla dziewczyny która siedziała po drugiej stronie musiało to si wydać dość...dziwne zapewne.
-Ej! Ładna jest a juz straciłem u niej szanse!- uderzył mnie z bara.
-Ty u każdej tracisz szanse- wzruszylam ramionami. Weszlismy do środka jak gwiazdy. Wszyscy na nas patrzyli, niektórzy się smiali a inni szeptali cos między sobą. Zajelismy wolny stolik i przejrzeliśmy menu.
-Co bierzesz?-zapytał
-No przyszliśmy na gofry więc gofry nie?
-A no tak, poprosimy dwa gofry z bitą śmietaną i truskawkami- powiedział do kelnera który wlasnie do nas podszedł.
-I dwie pepsi-dodałam
-Mamy tylko cole- odpowiedział notując nasze zamówienie.
-Jak to nie macie pepsi? Dziewczyna grzecznie prosi pepsi a ty mówisz że nie macie pepsi?- zaprotestował poważnym tonem. Usmiechnełam się próbując zapobiec roześmianiu sie na całą salę.
-Przepraszam ale niestety dziś nie będzie pepsi- spokojnie powiedział brunet. Widać było ze jest mega zestresowany a Niall nie zamierzał skończyć.
-Posluchaj chlopcze, cos ci powiem. My pepsi pijemy od 19 lat. Juz jako male dzieci zamiast mleka piliśmy pepsi. Nasze mamy przygotowywały nas na te czasy. Tak właśnie te ,synu, kiedy to pepsi będzie najpopularniejszym napojem. Jednak jak widać nie wszyscy zdają sobie sprawę ze istnieją tacy ludzie jak my. Przygotowywani od poczatku. Cola hah cola to-uniósł głowę by pomyśleć   - Cola a Pepsi..na prawdę nie czujesz różnicy?- chłopak patrzył to na niego to na mnie z miną totalnego nieogarniania sytuacji. Niall mówił tak poważnie a on nawet nie ma jak się wtrącić.
-Otóż chłopcze różnica jest. Dodam że znacząca. Widzisz, kiedy otwierasz puszkę z pepsi słyszysz 'psssss' rozumiesz?Pięc 's' . Jest to bardzo wyraźny dźwięk. Jednak gdy otwierasz puszkę z ..colą-wzdrygnął się na to słowo.    - Słyszysz jedynie 'pss'. Dwa 's'. Żadnej przyjemności z otwierania puszki, zero zachęty do picia. Myślę ze teraz poważniej podejdziesz do sprawy i nie powiesz chamskiego 'nie mamy pepsi' gdy ta sytuacja się powtórzy. Rozumiem ze jesteś tu jedynie kelnerem i nie do ciebie należy zaopatrywanie baru w towary ale..-podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.  -Ale zapamiętaj to co ci powiedziałem 'psssss' a 'pss'  to nie to samo chłopcze , nie to samo-pokiwał głową.
-Jednak ostatecznie poprosimy tą Cole. Możemy się poswięcić- powiedziałam i oddałam mu menu.
-Tak, dwie Cole- potwierdził Niall. Chłopak popatrzył na nas jak na idiotów i odszedł do kuchni. My spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jesteś, genialny haha to było genialne, epickie i takie ...Niallowe -pogratulowałam mu barwami
-Jezu widziałaś jego mine? Hahaha
-Cały czas patrzył na ciebie jak na kogoś kto spierdolił z psychiatryka
-Czuje sie spełniony, teraz mogę odejść w spokoju- powiedział spokojnie blondyn.




HahhaHahhah ja przepraszam ale dziś naszło mnie na coś dziwnego. Boze to serio jest tak głupie ze aż szok haha. No i tak jest. Komki Komki Komki!!!!!!!!!!