niedziela, 19 stycznia 2014

Harry cz1

Z dedykacją dla : Awwwww *-*    :**

Błądziłam po szpitalnym korytarzu w poszukiwaniu sali pielęgniarek gdzie miała być moja mama. Miała przyjść do szkoły podpisać jakieś dokumenty ale nie zjawiła się wiec to one przyszły do niej. Nagle przechodząc obok jednej z sal usłyszałam jakieś hałasy. Głos chłopaka roznosił sie po całym piętrze
- Odpierdolcie sie wszystkie ode mnie. Zmarnowali mi życie a teraz co? Kurwa nic już nie zmienicie!-z ciekawości odwróciłam głowę w stronę otwartych drzwi. Młody chłopak mniej więcej w moim wieku siedział na podłodze z wyciągniętymi nogami a wokół niego stały pielęgniarki, wśród nich moja mama. Najgorszym co tam zobaczyłam był wózek inwalidzki.  Wnioskuje że nie pogodził się jeszcze z tym co mu sie przydarzyło. Szkoda go, jest bardzo przystojny. Brązowe loki w kompletnym nieładzie, idealne rysy tworzy i tatuaże na ramieniu. Nie jest  zapewne łatwym pacjentem. Dlaczego to przydarza się ludziom którzy mają jeszcze tyle do przeżycia. Dlaczego to w ogóle się przydarza ludziom?
- trzeba było szybciej zapierdalać na tym motorze!-krzyknęła jedna z kobiet
-Amanda! Wyjdź-wskazała na drzwi moja mama. Laska zachowała się podle, przecież to pacjent.
-Alice to...
-po prostu wyjdz-powtórzyła spokojniejszym tonem a wysoka brunetka oburzona wyszła z sali mrucząc pod nowe coś typu ''gówniarz''
-posłuchaj chcemy ci pomóc, musisz jechać na rehabilitację. To dla twojego dobra-zwróciła sie do chłopaka
-nie chce waszej pomocy i ....kurwa powiedz tej Amandzie ze gdybym mógł teraz wsiąść na motor to wjechał bym jej nim w dupe!-wykrzyczał a na ostatnie słowa zareagowałam cichym chichotem. Ostry charakterek.
-zostawimy cie na razie ale przemyśl to. Prosze. Chodźmy opowiedziała do niego a potem zwróciła się di koleżanek.
-cześć, musisz to podpisać- podstawiłam jej pod nos papiery kiedy tylko wyszła z sali.
-juz juz, chodź tam do nas- zaprowadziła mnie d pokoju pielęgniarek i wypełniła dokumenty
-no. Proszę. Musze zadzwonić do Toma bo nie wiem co z tym chłopakiem opowiedziała i zaczęła grzebać w kieszeniach.
-co mu jest?-zapytałam
-sparaliżowany od pasa w dól. Rose poszłabyś do tamtej sali? Zostawiłam tam telefonu poprosiła
-ta jasne, lece
Wróciłam do sali i stanęłam niepewnie w drzwiach zastanawiając się czy powinnam zapukać. Ostatecznie weszłam do pomieszczenia rozglądając się w poszukiwaniu telefonu. Chłopak siedział na łóżku.
-to w ogóle nie miało być śmieszne-nagle usłyszałam zachrypły głos. Odwróciłam się w jego stronę
-co?-zapytałam zdezorientowana
-mówie ze gdybym miał ten motor serio wjechałbym nim w jej dupe-powiedział bez emocji
-emm taak, widzisz gdybyś wtedy posłuchał pielęgniarek mógłbyś ją jeszcze dogonić i zrobic to samo tyle że wózkiem -odpowiedziałam równie obojętnie. Na twarzy lokowateg pojawił się zadziorny uśmiech
-po co tu przyszłaś?-zapytał
-po telefon mamy
-jest pielęgniarka zatwierdził
-tak i chce ci pomóc ale widzę ze trafiła na pacjenta który boi się innego życia -próbowałam go jakoś podejść. Może to jakoś za skutkuje.
-nie boje SI! Nie znasz mnie-krzyknął
-nie krzycz. Skoro się nie boisz to dlaczego nie chcesz wsiąść na wózek?
-bo nie będę się ośmieszał!-ciągle mówił uniesionym głosem
-a tak serio?
-dlaczego w ogóle rozmawiasz z kaleką?-zapytał machając rękami
-jak to się stało?zadałam kolejne pytanie nie odpowiadając na jego. Na jego twarzy coraz bardziej widać było złość
-con cie to obchodzi?!
-nie no pytam tylko bo większość ludzi chce wrócić do dawnego życia i zastanawia mnie to jakie było twoje skoro nie chcesz do niego wrócić-widać że zagięłam go tymi słowami bo patrzył na mnie z lekko rozchylonymi ustami nie widząc co powiedzieć
-no bo jeżeli nie chcesz jeździć na rehabilitację to chyba do końca życia zamierzasz  pozostać kaleka-kontynuowałam
-przestań tyle gadać!-opowiedział poirytowany
-powiedziec ci dlaczego nie chce wsiąść na ten cholery wózek ?-uniosłam brwi.   -bo kiedy to zrobię każą mi wrócić do domu. Myślisz ze człowiek który praktycznie od rano do wieczora zapieprzał na motorze gdzie się tylko da i był kimś na dzielnicy może tak po prostu wrócić?!nie. Sam nigdzie nie rusze się na tym pieprzonym wózku...-spuścił głowę i głęboko westchnął
-i ....tak boje się, masz racje . boje się tam wrócić-usiadłam na krześle obok jego łóżka
-przyjaciele na pewno ci pomogą, rodzice
-przyjaciele?taa wszyscy nimi są kiedy możesz odpalić gaz i skopać komuś tyłek . a rodziców nie mam
-przykro mi
-spoko , nie musisz udawać ani użalać się nade mną
-powiesz mi co sie stało?-popatrzył na mnie przez chwile i powoli wypuścił powietrze
-brałem udział w wyścigu. Koleś zajechał mi drogę i wpadłem na drzewo. Obudziłem się w szpitalu bez czucia w nogach. koniec spotkania z ciekawym człowiekiem? Napiszesz książkę czy zbiera sądowi arc ze nie?zapytał sarkastycznie
-nie po prostu.......lubisz motory tak?
-idiotyczne pytanie
-to dlaczego nie spróbujesz
-bo to nie ma sensu?wiesz jakie SA szanse ze zaczne chodzić? Prawie żadne
-ale jednak SA
-słuchaj....-spojrzał na mnie pytająco
-Rose
-Rose, dajesz takie rady a nigdy ni byłaś w takiej sytuacji i uwierz mi nie oszukasz statystyk
-słuchaj....-powtórzyłam jego gest
-Harry
-Harry gdyby wszyscy myśleli w taki sposób nikt nie wyszedł by ze szpitala żywy, trzeba próbować
-skończmy ta dyskusje bi do niczego ona nie prowadzi-powiedział i wróci do pisania na laptopie
-jak chcesz....wielu ludzi oddało by dużo żeby dostać się na te rehabilitację a ty tak po prostu olewasz sprawę. Amanda miała racje rozwydrzony gówniarz z ciebie Harrym oznajmiłam i wyszłam z sali.


15 KOMENTARZ=NOWY IMAGIN

2 komentarze:

  1. Cudowne! Czekam na 2 część :)
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Bardzo ciekawy, jest po prostu super! :)
    Tak, rozwydrzony gówniarz z tego Hazzy, nie ładnie :P
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń